poniedziałek, 26 października 2015

Twenty-one

Ważna notka pod rozdziałem!

Mia

Siedziałam na tyłach kafejki, rozglądając się wokół z irytacją. Nie chciałam nawet tu być. O wiele bardziej wolałabym spędzić cały dzień w domu, w łóżku z Justinem.
Justin mieszkał ze mną w Nowym Jorku przez ostatnie 5 miesięcy i wciąż byliśmy w głębokim stanie miesiąca miodowego. Spędziliśmy święta, Nowy Rok i walentynki razem. Po dwóch miesiącach nieoficjalnego życia razem, spytałam Justina, czy się wprowadzi, w noc jego 24 urodzin.
Wolno, ale pewnie, nasze mieszkanie zaczęło zmieniać się w coś, co reprezentowało nas oboje. Jego i moje rzeczy się zmieszały, i teraz to był raczej dom niż tymczasowe miejsce życia.
Byłam kompletnie szczęśliwa.
Zanim pewnego pięknego, wiosennego poranka odebrałam telefon.
Od Kayli.
Nie mogłam pominąć zimna i wrogości w jej głosie. Nawet wzdrygnęłam się kilka razy podczas konwersacji. Powiedziała, że jedzie do Nowego Jorku i chciałaby mnie zobaczyć. Upewniła mnie, że nie chce tam Justina.
Niechętnie się zgodziłam. Powiedziałam jej, że spotkamy się w jednej z najdroższych kawiarni obok mnie, i oczywiście dokładnie wiedziała, gdzie.
Patrzyłam w dół na mój telefon, kiedy krzesło naprzeciwko mnie otarło się o podłogę. - Kayla. - powiedziałam, spoglądając na blondynkę- farbowaną, chciałabym dodać- stojącą przede mną. - Powinnam wstać i Cię przytulić?
- Wolałabym, żebyś tego nie robiła. - powiedziała niemiło, posyłając mi groźne spojrzenie. Postawiła swój plastikowy kubek na stoliku i usiadła na krześle, zdejmując swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Dobrze. - mruknęłam. - Więc jak się masz?
- Wspaniale. - powiedziała sarkastycznie. - I zgaduję, że Ty masz się wręcz cudownie.
- Zgadłaś poprawnie. - zaśmiałam się. - Jestem bardzo szczęśliwa. Szczęśliwsza niż kiedykolwiek byłam. Moje życie idzie teraz w dobrym kierunku.
- I jak idzie pisanie?
- Odkładam to na później na razie. Myślę nad powrotem do szkoły. - uśmiechnęłam się. - Tak jak powiedziałam, moje życie idzie świetnie.
- Więc to jest to, nie zamierzasz nawet przeprosić?
Wzruszyłam ramionami. - Za co?
- Żartujesz sobie ze mnie? Mój narzeczony zostawił mnie przed ołtarzem, by pobiec do Ciebie. Wiesz, jak zraniona byłam? Jak długo zajęło mi wyleczenie się z tego? - Kayla spytała wysokim tonem.
Wywróciłam oczami. - Och, Twoje życie jest takie ciężkie. Przykro mi, Kayla, że jesteś zraniona. Przykro mi, że Twoje wesele zostało zrujnowane. Przeproszę za to, chcę przeprosić. Ale Justin Cię nie kochał. Nie zamierzam przepraszać za to, ponieważ to nie jest mój problem.
- Co Ci się stało, Mia? Nigdy nie byłaś egoistyczna. Zawsze stawiałaś innych ludzi przed sobą.
- Właśnie. - powiedziałam. - Zawsze stawiałam innych ludzi przed sobą i zapomniałam, jak to jest być naprawdę szczęśliwą. Od teraz myślę o sobie.
- Mama i tata wzięli wszystkie Twoje rzeczy z pokoju i wyrzucili je. Pomyślałam, że powinnaś wiedzieć. - powiedziała Kayla, a ja wywróciłam oczami.
- Wow, jakby to powinno mnie zasmucić. Wszystko, co potrzebuję mam tutaj. - uśmiechnęłam się.
- Wiedziałam, że dzwonienie do Ciebie było złym pomysłem. - wymamrotała Kayla a potem spojrzała na mnie. - Mam nadzieję, że Ty i Justin będziecie bardzo szczęśliwi razem. - Złośliwość w jej głosie sprawiła, że się uśmiechnęłam.
Uznałam, że tutaj skończyłyśmy. Zabrałam swoją torbę z krzesła obok siebie i wstałam. - Nie martw się, będziemy. - uśmiechnęłam się, przepychając się obok Kayli i zostawiając ją samą przy stoliku.
Justin wciąż był w łóżku, kiedy dotarłam do domu. Zdjęłam swoje buty i dostałam się pod kołdrę do niego. Jego oczy wolno się otworzyły, wyglądając uroczo sennie, kiedy rzucił spojrzeniem na pokój. Jego włosy opadły na jedną stronę głowy. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy.
- Hej. - wychrypiał, wyciągając do mnie ręce. - Tęskniłem za Tobą.
- Nie było mnie tylko pół godziny. - zachichotałam.
- Nadal. - westchnął. - Nienawidzę być daleko od Ciebie. - przysunął mnie do siebie, tak, że opierałam się o jego pierś. - Jak poszło na kawie z suką?
- Justin. - puknęłam jego brzuch z dezaprobatą. - Nie było mnie tylko pół godziny, myślisz, że jak poszło?
Justin westchnął. - Mówiłem, żebyś nie szła.
- Chciała ze mną porozmawiać. Ostatecznie wiszę jej to, przynajmniej tyle, odkąd praktycznie zrujnowałam jej ślub.
- Nie zrujnowałaś ślubu. Nie chciałem się z nią ożenić, ponieważ jej nie kochałem. Ty tylko pomogłaś mi to zrozumieć.
- Więc... - odsunęłam swoją głowę by spojrzeć na Justina. - Żadnego żalu?
- Żadnego. - pocałował mnie. - Wcale. - znowu pocałunek. - W ogóle.
Uśmiechnęłam się, tuląc się znowu do jego piersi. - Jeśli coś kochasz, daj temu wolność, jeśli to do Ciebie wróci, to jest Ci przeznaczone. - powiedziałam nieplanowanie, po kilku minutach ciszy.
- Huh?
- Nigdy nie słyszałeś tego przysłowia?
- To najbardziej staromodna rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem. - Justin wybuchnął śmiechem.
- Hej, to musi być prawdziwe. - powiedziałam, śmiejąc się z nim.
Kiedy śmiech ucichł, Justin owinął swoje ramiona mocniej wokół mnie. - Spójrz jak wiele przeszliśmy. Osiem lat gówna. W pewnym momencie myślałem nawet, że już więcej Cię nie zobaczę. Nie potrzebuję tych bzdur, by wiedzieć, że jesteśmy sobie przeznaczeni.

2 lata później

Nigdy nie myślałam, że znowu będę mieszkała w Kanadzie. Kiedy wyjechałam 4 lata temu, miałam w planach nigdy nie wracać. Nie sądziłam, że ktokolwiek chciał mnie z powrotem. Ale Justin tęsknił za swoją rodziną. I musiałam przyznać, tęskniłam za moim domem.
- Och, nie mogę uwierzyć, że zdecydowaliście się wrócić! - zapłakała Pattie, stojąc z nami na przedsionku naszego nowego domu. Firma przewozowa pracowała wokół nas nad przenoszeniem całego umeblowania do środka.
- Wiemy, mamo. - zachichotał Justin, owijając ramiona wokół mnie. - To wszystko, co powiedziałaś, odkąd powiedzieliśmy Ci, że się wprowadzamy miesiąc temu.
- Cóż, przepraszam za bycie szczęśliwą, że mogę widzieć swoje dziecko więcej niż kilka razy w roku. - warknęła. Był jakiś huk za nami, i jeden z pracowników, który ledwo mówił po angielsku, stał tam z czerwoną twarzą, patrząc w dół na pudło, które upadło na ziemię.
Szczęka Pattie opadła. - Żartujesz sobie ze mnie?! Której części z "delikatne" nie rozumiesz? - zniknęła by nakrzyczeć na biednego pracownika bardziej, zostawiając mnie i Justina samych.
Spojrzeliśmy na siebie i ja zachichotałam, uderzając go lekko w brzuch, po czym idąc na zewnątrz by pomóc z resztą rzeczy.
Nie było nawet dziewiątej, kiedy wszyscy wreszcie wyszli, zostawiając mnie i Justina oficjalnie samych. Siedzieliśmy w salonie, przytuleni na kanapie.
Jęknęłam. - Wciąż mamy tyle pudeł do rozpakowania. Czemu masz tak dużo gówna?
- Hej. - powiedział Justin obronnie. - To nie moja wina, że moja mama uwielbia kolekcjonować rzeczy, których nie potrzebuje i potem wysyłać je do mnie.
Zaśmiałam się. - Kocham Twoich rodziców.
Justin owinął ramię wokół mojego ramienia, a ja podniosłam rękę by spleść nasze palce. Siedzieliśmy w ciszy, słuchając oddechu drugiej osoby. Dom był niesamowicie wielki, więc cisza była straszna.
Uśmiechnęłam się przez myśl o założeniu tutaj rodziny. Dom był więcej niż wystarczająco duży. Chciałam dzieci i wiedziałam, że Justin chciał ich również, prawdopodobnie mocniej niż ja. Był rodzinnym facetem.
- Nie sądzę, bym kiedykolwiek podziękowała Tobie albo Twojej rodzinie, Justin. - powiedziałam cicho.
- Hm? - wymamrotał, całując moją głowę.
- Ja oczywiście nigdy nie dorastałam z wielkim wsparciem. Mam na myśli, nie rozmawiałam z moimi rodzicami długo. Dziękuję Wam za bycie tutaj. Za danie mi rodziny.
- To jest Twoja rodzina tak bardzo, jak moja. - poczułam jego uśmiech na moich włosach. - Kocham Cię. - odetchnął. - Pani Bieber.
- Nie tak mocno, jak ja kocham Ciebie. - wyszczerzyłam się, łącząc jego palec z obrączką z moim. Wyjątkowe słowa miłości były wygrawerowane na wewnętrznej stronie pierścionka. To przypominało nam o naszych połówkach.
- Kłamca. - mruknął złośliwie, naciskając na moje boki. Zadyszałam, kiedy wykręcił moje ramiona za mnie, więc nie mogłam się ruszyć, przerzucając mnie pod siebie i spychając na dół kanapy. Nasz śmiech rozbrzmiał w domu.
I wszystko było perfekcyjne.

--------------------------------------------------

Cześć! Z przykrością muszę Was poinformować, że jest to ostatni rozdział. Założyłam nowego bloga, jest to tłumaczenie o Hemmingsie. Nazywa się Cuddle Hotline, jeśli ktoś chciałby zobaczyć o czym jest, zapraszam tutaj: http://cuddle-hotline-tlumaczenie.blogspot.com/
Pojawił się już prolog :)
Zamierzam również tłumaczyć coś o Justinie, ale najpierw chciałabym napisać parę rozdziałów naprzód, więc może niebawem również go udostępnię. 
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia, uwielbiam Was!