Justin
-Jesteś pewien, że nie
chcesz iść do hotelu ze mną i z Andie? Moja mama gotuje dla wszystkich. -
spytała Kayla, owijając ramiona wokół moich od tyłu. Odepchnąłem mojego
laptopa, kładąc ręce na jej.
- Nie kochanie,
przepraszam. Mam dużo pracy do zrobienia, ale powiedz swojej mamie, że
zrobię to innym razem. - przyłożyłem moje wargi do wnętrza jej
nadgarstka.
- Zawsze chcesz zrobić to następnym razem. - jęknęła.
- Cóż, musimy zarobić jakoś pieniądze. - odparłem, odciągając jej ręce od siebie. - Wybacz, ale tak to działa.
Kayla westchnęła. - W porządku, będę później. - pocałowała czubek mojej głowy, zabierając swoją torbę i opuszczając pokój.
Westchnąłem z ulgą,
uświadamiając sobie, że to był pierwszy raz od wielu dni, gdy miałem dom
dla siebie. Zamknąłem swój komputer, wkładając go pod ramię i kierując
się na dół, by wziąć coś do jedzenia. Wylądowałem na ostatnim stopniu,
podskakując gdy zobaczyłem Mię pochylającą się przy lodówce, kopiąc po
jedzenie. Podskoczyła gdy mnie usłyszała, odwracając się.
- Cholera. - wymamrotała. - Myślałam, że mam dom cały dla siebie.
Zachichotałem. - Zabawne, myślałem to samo. Co tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś z innymi?
- Nie czuję się dobrze. - wzruszyła ramionami.
- Stary dobry Luke nie mógł przyjść sprawić, byś poczuła się lepiej? - spytałem bez myślenia, jad spływał po moim głosie.
Mia spojrzała na mnie. - Pieprz się. - warknęła, odwracając się by opuścić pokój.
- Ruszyłem za nią, łapiąc jej ramię. - Nie, czekaj, przepraszam. To było, uh, wredne.
Mia zachichotała. - Wredny? Ty? Nie, nigdy.
Wywróciłem oczami i
zabrałem moje dłonie, strzelając kostkami. Uśmiechnąłem się gdy Mia się
skupiła, pamiętając, że nienawidziła tego dźwięku. - Uh, miałem zamiar
zamówić pizzę, jeśli chciałabyś zjeść ze mną...
Westchnęła. - Tak sądzę.
Zamówiłem pudełko pizzy
do domu, i ja z Mią jedliśmy ją w salonie przy stoliku do kawy z
włączonym telewizorem naprzeciw nas. Po kilku minutach kłótni co
oglądamy, wreszcie zostawiliśmy na jakimś pokazie.
Mia siedziała ze
skrzyżowanymi nogami na kanapie, z oczami skoncentrowanymi na
telewizorze. Bez patrzenia, powiedziała z pełnymi ustami. - Naprawdę
jestem bardziej interesująca niż to show, że musisz patrzeć na mnie?
Jej oczy wreszcie
oderwały się od ekranu i spojrzały w moje. Szybko przeniosłem wzrok w
dół na swój talerz i usłyszałem jej westchnienie.
Jedliśmy w ciszy, kiedy
program się skończył i nadeszły wiadomości. Mia wyłączyła je, kładąc
swój pusty talerz na stoliku i wracając na kanapę. Znowu się na nią
gapiłem, supeł w moim żołądku, który chyba nigdy nie znikał znowu się
pojawiał.
Mia znowu westchnęła,
odwracając się do mnie. - Okej, co do cholery, Justin? Jeśli masz coś do
powiedzenia, wyrzuć to z siebie. Jeśli nie, przestań do cholery patrzeć
na mnie.
Zamknąłem swoje oczy i
uszczypnąłem się w końcówkę nosa. - Przepraszam, ja po prostu... -
wszystko uderzyło we mnie naraz. Było tak wiele rzeczy, które chciałem
powiedzieć, ale nie było żadnych słów. - Nie wiem dłużej co robić.
Wszystko jest pomieszane i...
- Dobra. - Mia chrząknęła, wstając. - Nie mogę dłużej tego robić.
- Nie, czekaj, co? Nie możemy po prostu pogadać? - podążyłem za nią do salonu.
Odwróciła się. - Nie,
Justin. Nie możemy po prostu pogadać. Nigdy nie możemy po prostu
pogadać. Ponieważ za każdym razem gdy próbujesz, przekręcasz to w coś o
wiele większego niż jest, niż może być. Żenisz się z moją siostrą,
Justin. Rozmowa nie zmieni niczego, to tylko sprawi, że będzie gorzej.
Musisz skupić się na Kayli i sprawić, by była szczęśliwa. Więc po prostu
zapomnij o mnie, zapomnij o przeszłości.
- Nie mogę tego zrobić.
To wszystko jej popieprzone i pokręcone. - zacząłem kopać dłońmi w moich
oczach. - Żenię się z dziewczyną, którą powinienem kochać za tydzień, ale dziewczyna którą kocham to jej siostra i nienawidzi mnie. Czemu to jest takie skomplikowane?
Mia potrząsnęła głową. -
Nie wiem co Ci powiedzieć. - powiedziała, znowu się odwracając.
Wskoczyłem przed nią rzucając ręce na jej ramiona.
- Powiedz, że też mnie
kochasz. Proszę, Mia. Ja- ja... - zaciąłem się, moje myśli szalały. - Ja
odwołam wesele. Wyprowadzę się do Nowego Jorku. Cokolwiek będzie
trzeba.
Jej oczy się rozszerzyły a potem zmrużyły. - Nie poświęciłbyś całej fortuny Twojej rodziny, Twojej kariery. Nie dla mnie.
- Tu się mylisz. -
zrobiłem krok do niej, przykładając nasze czoła do siebie. - Popełniłem
ten błąd wcześniej i nie popełnię go znowu. Skończyłem poświęcając
Ciebie, a Ty jesteś warta więcej niż wszystko.
- Co z naszymi rodzinami? Wszystkimi którzy przyszli na wesele?
- Powiem im jutro.
Możesz zerwać z Twoim małym chłopcem- zabawką. Spakuj się i wyjedziemy
do Nowego Jorku jutro w nocy. Czegokolwiek zechcesz, masz to. -
powiedziałem. - Proszę, Mia.
Kiwnęła głową i zanim
zdążyła otworzyć usta, złapałem ją za biodra i obróciłem ją. Kiedy
postawiłem ją z powrotem na stopach, oboje byliśmy rozpromienieni.
Pochyliłem się, przykładając usta do jej. Całowałem ją tylko raz 6 lat
temu i wszystko czego chciałem od wtedy to pocałować ją ponownie.
Stanęła na palcach i
podniosłem ją znowu, sadzając na ladzie w kuchni. Westchnęła przez
pocałunek. - Kayla prawdopodobnie niedługo wróci do domu.
- Jeszcze jedna noc. - mruknąłem w jej usta. - Jedna noc i jestem cały Twój.
- Żadnych drugich myśli? - Mia uniosła brwi.
- Nie. - uśmiechnąłem się. - A Ty?
- Moja rodzina będzie
nienawidzić mnie nawet bardziej od teraz. - odpowiedziała, patrząc w dół
na jej dłonie. - Ale potrzebuję zacząć robić rzeczy dla siebie.
Spojrzała w górę na mnie, odwzajemniając mój uśmiech. Pochyliłem się znowu, całując koniec jej nosa.
Oboje weszliśmy do
naszych pokoi. Usłyszałem samochód na zewnątrz, udając, że śpię gdy
Kayla weszła. Chciałem uniknąć każdej konwersacji i ciągłe błaganie
Kayli o seks. To naprawdę stawało się absurdalne. Usłyszałem gdy weszła
do pokoju, zamykając drzwi od łazienki.
Przerzuciłem się,
zagrzebując moją głowę pod poduszką. Drzwi od łazienki otworzył się
znowu i światło zostało wyłączone. Druga strona łóżka zgniotła się i
poczułem Kaylę próbującą przesunąć moje ramię by owinąć je wokół siebie.
Kiedy się nie poruszyłem, westchnęła, odsuwając się na dalszą stronę
łóżka.
Słuchałem kroków Mii nad
nami, wiedząc że całe to poruszenie było od jej pakowania. Jeśli zrobię
to wszystko jutro, wiedziałem, że nie będziemy mogli tu zostać. Ale w
jakiś sposób zauważyłem, że mnie to nie obchodzi. Uśmiechnąłem się w
pościel, Mia była tego warta. Wiedziałem, że była.
Następnego poranka,
przeciągnąłem się i wstałem z łóżka. Spojrzałem na Kaylę i nerwy
uderzyły we mnie. Była taka we mnie zakochana i teraz musiałem złamać
jej serce. Westchnąłem i poszedłem do łazienki.
Umyłem zęby i usłyszałem Kaylę wołającą moje imię. - W łazience. - odkrzyknąłem.
Podszedłem do kosza by
go opróżnić. Pochylając się w dół, zauważyłem masę piętrzącego się
papieru toaletowego. Przekopałem go ile mogłem i na dnie były trzy testy
ciążowe. Moja szczęka opadła i podniosłem jeden, wystrzeliwując z
łazienki.
- Co do pieprzonej cholery to jest? - krzyknąłem na Kaylę.
Podskoczyła, oczy jej się rozszerzyły gdy zobaczyła pudełeczko w moich dłoniach. - Justin, ja mogę wyjaśnić...
- Taak, mam nadzieję, że możesz. - warknąłem. - Co do cholery one robią w mojej łazience?
- Chciałam tylko sprawdzić i się upewnić... - powiedziała cichym głosem.
- Czemu potrzebowałaś sprawdzania? - ryknąłem i ona się skuliła. - Były w tym trzy. Jesteś w ciąży, Kayla?
Pozostała cicho i podszedłem bliżej. - Kayla. - powiedziałem głośno. - Tak czy nie. Jesteś w ciąży?
- Tak. - szepnęła.
Rzuciłem pudełko na łóżko i odsunąłem się. Zarzuciłem moje ramię na oczy. - Nie mogę w to kurwa uwierzyć.
- To nie jest reakcja, jaką myślałam, że będziesz miał. - powiedziała Kayla.
Westchnąłem. - Po prostu
potrzebuję... iść na zewnątrz i złapać trochę świeżego powietrza. My...
my pogadamy o tym później. - odwróciłem się, wychodząc z pokoju.
Zeskoczyłem ze schodów i
poszedłem na patio, chcąc być sam. Warknąłem głośno kiedy zobaczyłem
Mię siedzącą na drewnianych stopniach, patrzącą na porannych surferów.
Odwróciła się. - Woah, dzień dobry zrzędo. Usłyszałeś nowiny od śpiącej królewny?
Spojrzałem na nią. - Wiedziałaś?
Oczy Mii rozejrzały się. - Wiedziałam co? Co z tym złym spojrzeniem?
- Wiedziałaś, że Twoja
kochana siostra jest w ciąży. - warknąłem. Twarz Mii przeszła od
niepewności do czystego szoku. - Tak, i z moim dzieckiem, ta informacja
była nieznana.
Wstała, podchodząc do miejsca w którym stałem. - To wszystko zmienia, prawda? - spytała cicho.
Westchnąłem. - Nie mogę jej po prostu teraz zostawić. Nie, kiedy jest w to włączone dziecko, nasze dziecko.
Mia spojrzała w dół na swoje stopy. - Więc to postanowione. Tak już musi być. - wyminęła mnie by wejść do środka.
- Mia, czekaj...
- Nie, Justin. Znaczy,
jak głupi byliśmy by myśleć, że moglibyśmy przez to przejść? Ostatnia
noc była emocjonalna i desperacka. Żadne z nas nie myślało prawidłowo.
Czy rozumiesz jak wielu ludzi byśmy skrzywdzili? I teraz dziecko? Twój
syn lub córka, moja siostrzenica lub siostrzeniec? To jest kropla, która
przelała czarę goryczy. Gówno wciąż wchodzi na naszą drogę co
udowadnia... - Mia wypuściła drżący oddech. - Że nie jesteśmy sobie
przeznaczeni. Wracaj do Kayli. Ja mogę być Twoją przeszłością, ale ona
jest teraz Twoją przyszłością.
I z tym, Mia odeszła,
zostawiając mnie patrzącego za nią. Wreszcie, westchnąłem i wróciłem się
do osoby, z którą potrzebowałem teraz być.
*-*
OdpowiedzUsuńJejku cudo! Nie mogę sie doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńTo nie może być jego dziecko! ;( świetny rozdział:) czekam na nn! Kocham ❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ze sie okaże ze to nie jego dziecko :c czekam na nn *-* kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńIdeał
OdpowiedzUsuńMoże ona nie jest w ciąży i dlatego na niego naciskala z tym seksem? Ugg.... Cudowny do następnego;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tylko ja rozgryzłam Kylie. Ona była już w ciąży, i dlatego napierała na Justina z seksem żeby później powiedzieć mu o dziecku. *-* dobra jesteś. Albo moje teorie są złe
OdpowiedzUsuń