czwartek, 6 sierpnia 2015

Ten

Justin
Kayla i ja leżeliśmy obok siebie na łóżku na plecach, tak jak już robiliśmy jakiś czas. Żadne z nas nie powiedziało niczego, ale nie wiem, czy były jakieś słowa do powiedzenia. Wreszcie, odchrząknąłem.
- Chcesz tego? - spytałem cicho.
Kayla nie odpowiedziała od razu. Mogłem powiedzieć przez jej płytki oddech, że płakała. - Tak. - wyszeptała.
Westchnąłem. - Okej. - odwróciłem moją głowę by spojrzeć na nią, a ona już patrzyła na mnie. Przesunąłem moje ręce do jej i złączyłem nasze palce, lekki uśmiech rósł na jej twarzy.
Mia
Gdzieś pomiędzy zostawieniem Justina na patio i moją sypialnią, wybuchłam łzami, których nie mogłam powstrzymać. Byłam głupia i szalona by myśleć, że cokolwiek z nim mogłoby wyjść.
Naprawdę chciałam, by ta głupia podróż się skończyła. Chciałam iść do domu.
Gdziekolwiek on był.
Wyszłam z mojej łazienki, wycierając moje oczy chusteczką i ktoś zapukał w drzwi. Pozostałam cicho, nie chcąc z nikim teraz rozmawiać.
- Mia? - zawołała Andie przez drzwi.
Westchnęłam. - Wejdź. - jeśli na tym świecie był ktokolwiek z kim mogłabym porozmawiać, to była ona.
Powoli weszła, unosząc brew gdy mnie zobaczyła. - Nie widziałam nikogo cały dzień. Co się dzieje?
- Ja... - zaczęłam wyjaśniać, ale mój głos się złamał i po prostu ukryłam twarz w dłoniach. Drzwi się zamknęły i poczułam ramiona Andie wokół siebie.
- Przerażasz mnie. - szepnęła. - Co się stało? Tutaj, chodź, usiądź ze mną.
Siedziałyśmy na krawędzi łóżka i opowiedziałam jej wszystko. Pozostała cicho gdy mówiłam, szczęka jej opadła gdy przekazałam jej nowe wieści.
- Ona będzie miała dziecko? - Andie wydyszała.
Pokiwałam głową. - I najbardziej popieprzoną rzeczą w tym jest, że ona jest moją siostrą. Powinnam być pełna zachwytu, że ona się pobiera i że jest w ciąży, ale nie jestem.
- Myślę, że potrzebujesz zapomnieć o Justinie. Spójrz na siebie. On pieprzy w Twojej głowie i Twoich emocjach i wtedy wraca do niej. - Andie westchnęła. - Jeśli naprawdę by Cię kochał, tak jak deklaruje, nie żeniłby się. To nie jest fair. Ty to wiesz i on to wie.
- Jestem idiotką. - jęknęłam.
- On jest najbardziej manipulacyjnym facetem jakiego widziałam. On ma Kaylę owiniętą wokół palca i prawie miał Ciebie. To nie jest idiotyczne, to życie. Bardziej lubię Luke'a. - Andie mrugnęła.
Zachichotałam. - Ja też.
Tutaj było lekkie pukanie w drzwi. Usiadłam, szybko wycierając oczy dłońmi. Spojrzałam na Andie, które patrzyła na mnie w panice. Moje oczy wciąż były łzawe i mogłam poczuć wilgotne tory na moich policzkach. Jak do cholery powinnam to wyjaśnić?
- Mia? - Kayla zawołała z zewnątrz.
- Cholera. - mruknęłam. - Um, tak?
- Mogę wejść?
Westchnęłam. - Tak.
Kayla wpadła do pokoju, trąc swoje oczy. Zatrzymała się gdy zobaczyła Andie. - Wybacz, Andie, ale czy myślisz, że mogłabym porozmawiać sama z moją siostrą?
- Um... - Andie spojrzała na mnie. - Jasne.
Wyminęła Kaylę, zatrzymując się by niezręcznie klepnąć ją w ramię zanim opuściła pokój. Kayla powoli zbliżyła się do mojego łóżka, siadając na krawędzi niepewnie. Jej brwi się zmarszczyły kiedy spojrzała na mnie.
- Dlaczego płaczesz?
- Nic, um, wdałam się w kłótnię z Lukiem dziś rano. - skłamałam.
- Och, chcesz o tym pogadać?
- Nie. - potrząsnęłam głową. - Jest w porządku, prawdopodobnie pocałujemy się i zamaskujemy to później. Co się z Tobą dzieje? Co jest nie tak? Dlaczego płaczesz? - rzuciłam pytaniami i zacisnęłam moje usta.
- Um, cóż nie ma łatwego sposobu by o tym powiedzieć, ale... - Kayla wzięła głęboki oddech. - W tamtym tygodniu poszłam do apteki i wzięłam kilka testów. - dała mi znaczące spojrzenie.
- Wow... - szepnęłam. - I....
- Wyszły pozytywnie. - Kayla pisnęła i rzuciła swoim ciałem w przód, opierając jej czoło na moim ramieniu.
To był strach w jej głosie, który mnie złamał. To przypomniało mi, że mimo wszystko, ona była moją małą siostrą. Nie ważne jak gówniana nasza rodzina była, to nie miało znaczenia. Rodzina zawsze była najważniejsza.
Owinęłam moje ramiona wokół niej. - Będzie dobrze. - wymamrotałam. Moje instynkty starszej siostry zaczęły przejmować kontrolę. - Z Tobą będzie w porządku. - przytuliłam ją mocniej.
Siedziałyśmy Bóg wie jak długo. Ciche tykanie zegara obok mojego łóżka było jedynym słyszalnym dźwiękiem. Moje myśli powędrowały do tego, co Justin myślał właśnie teraz, ale odepchnęłam je. Na dobre.
Kayla wreszcie się odsunęła, chichocząc. - Zabrudziłam Ci całą koszulkę.
Spojrzałam w dół na mój biały T-shirt. Był pokryty mokrymi plamami. Uśmiechnęłam się. - Nie martw się o to. Więc co chcesz zrobić?
- Mówią, że testy nie zawsze są dokładne. Zamierzam iść do lekarza dziś popołudniu, by uzyskać profesjonalną opinię. I chciałam wiedzieć, czy pójdziesz ze mną.
- Oczywiście. - powiedziałam. - Nie chcesz, by Justin z Tobą poszedł?
Kayla westchnęła. - Nie jest zbyt uczynny teraz. A Ty jesteś osobą, której najbardziej ufam w tej rodzinie.
Patrzyłam na nią z zaskoczeniem. Co powinnam była odpowiedzieć na to? Wreszcie, uśmiechnęłam się i odpowiedziałam. - Ty też.
Kayla ścisnęła moje ręce mocno, gdy winda ruszyła wolno na nasze piętro. Ścisnęłam jej dłoń, by jej dodać otuchy. - Wszystko będzie w porządku, Kayla, obiecuję.
- Wiem, po prostu jestem zdenerwowana. - powiedziała.
- W porządku. - powtórzyłam. Winda zadzwoniła i stanęła. Pozwoliłam Kayli wyjść pierwszej i ona powoli szła do hall'u.
Siedziałyśmy w poczekalni. Kayla podskakiwała kolanem nerwowo, oczy skupione na zegarze, a jej zęby żuły dolną wargę. Oglądałam ją i czułam, jak mój żołądek spada. 21-letnia kobieta nie powinna się pobierać i mieć dzieci. Zwłaszcza nie Kayla, która wciąż myślała, że ma 16 lat.
Kiedy wreszcie ją zawołali, wstałam. - Chcesz, żebym poszła z Tobą?
- Nie. - Kayla potrząsnęła głową, odpychając mnie z powrotem na krzesło. - To jest coś, co powinnam zrobić sama.
Kiwnęłam głową, ściskając jej dłoń ostatni raz i pozwalając jej odejść by, określić jej przyszłość. Wszystko się zmieni, jeśli ona naprawdę była w ciąży.
Moja mama będzie udawała pełną zachwytu, że nasza rodzina się powiększy. Będzie udawała, że będzie najlepszą babcią na świecie. Ale w środku, będzie wściekła. Zawsze zmartwiona o to, co ludzie z zewnątrz pomyślą.
Justin byłby dobrym ojcem, temu nie mogłam zaprzeczyć. Zawsze był komunikatywnym* człowiekiem i był nawet lepszy z dziećmi. Jego córka byłaby księżniczką tatusia, a jego syn byłby jego mini klonem.
I Kayla byłaby dobrą matką. Pomimo, że była zwariowana i egoistyczna, była najbardziej troskliwą osobą na świecie i upewniłaby się, że jej dziecko wyrośnie na niesamowitą osobę.
Justin i Kayla tworzyli naprawdę piękną parę i stworzyliby nawet piękniejszą rodzinę. Ta myśl sprawiła, że byłam zazdrosna. I myśl że Justin nigdy naprawdę nie doceni Kayli i wszystkiego co ona mu dała sprawiała, że byłam chora.
To było tak jakby zegar był zamrożony w jednym, specyficznym miejscu. Za każdym razem, gdy drzwi się otwierały, zerkałam z nadzieją, że to była Kayla. W ciąży czy nie, będę popierać każdą decyzję jaką podejmie.
Wreszcie, Kayla przedarła się przez drzwi, chusteczki w jej dłoniach. Doktor był za nią i klepnął ją w ramię zanim zniknął w swoim gabiecie. Wstałam i powoli dołączyłam do niej.
Zarzuciłam dłonie na jej ramiona. - Więc...?
- Jestem w ciąży. - szepnęła.
Westchnęłam, owijając moje ramiona wokół niej mocniej. Poczekalnia była pusta, a recepcjonistka uśmiechała się sympatycznie i grzecznie, odwracając się na krześle.
- Więc robimy to? - spytałam z pełną intencją ,by pomóc jej przez to przejść.
- Tak. - usłyszałam uśmiech w jej głosie. I już wiedziałam, że mam więcej łez i mascary na mojej koszulce. - Robimy to.

* w oryginale to było people person- osoba, która łatwo nawiązuje kontakty, jest otwarta i łatwo się zaprzyjaźnia.

4 komentarze:

  1. Cudowny! Kocham to tłumaczenie! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem jak zinterpretować ostatni dialog...

    OdpowiedzUsuń
  3. "robimy to", czyli chodziło o to, że zrobią to razem, przejdą przez to razem. Mia chce pomóc Kayli :)

    OdpowiedzUsuń