- Jesteś pewna, że
chcesz to zrobić tutaj i teraz? - mruknęłam do Kayli. Cała nasza rodzina
była na zewnątrz jedząc obiad, a my siedziałyśmy w dużym pokoju na
tyłach restauracji. Pokój był oświetlany przez nic poza świecami,
tworząc obrzydliwie kameralny wygląd.
- O czym Ty mówisz, Mia? - spytała Kayla przez zaciśnięte zęby wesołym głosem. - Teraz jest tak dobry czas jak każdy.
- Ja po prostu chcę dobrze dla Ciebie. - wskazałam.
Kayla prychnęła. - I ja to rozumiem, ale to nie jest o Tobie. Jestem zdolna do robienia rzeczy własnym sposobem. Okej, siostro?
Wstałam prosto. -
Cokolwiek, Kayla. - nie wiem, dlaczego w ogóle się przejmowałam. To było
jakbym była siostrą Kayli tylko, kiedy to było wygodne. Kiedy mnie
potrzebowała. Rozejrzałam się po pokoju za moją rodziną. Moja mama
chodziła wokół, pracując nad pokojem, kiedy mój tata całował tyłek
Jeremy'ego jak zawsze. Wywróciłam oczami, oni byli bardziej jak roboty
niż ludzie.
Zwróciłam się do
siedzenia obok Luke'a, opróżniając kieliszek wina który był przede mną.
Szybko złapałam jedną z butelek ze środka stołu, polewając więcej zanim
kieliszek był pełny do końca. Zanim mogłam podnieść go do ust, Luke
owinął swoją rękę wokół mojego nadgarstka.
- Whoa, czekaj. - zachichotał. - Co jest nie tak? Byłaś spięta ostatnio.
Justin i Kayla wstali na początku stołu i ja wypuściłam powolny oddech przez nos. - Zaraz się dowiesz.
- Przepraszam, wszyscy,
czy moglibyśmy dostać Waszą uwagę? - Kayla zawołała wesołym głosem.
Pokój wypełniła cisza, oczy wszystkich były na pozornie szczęśliwej
parze naprzeciwko nas. Kayla uśmiechnęła się nerwowo, w napięciu
trzymając ramię Justina. - Nie możemy uwierzyć, że wesele jest tylko za
tydzień, to naprawdę wygląda jak marzenie. Ale mamy nowe wieści dla
Was... - zęby Kayli błysnęły w świetle. - Spodziewamy się dziecka.
Powietrze było gęste gdy wszyscy myśleli to samo- co do cholery? Moja mama, oczywiście, była pierwszą która wstała.
- To cudownie! - płakała. - Oh, będę babcią!
Podeszła, łapiąc Justina
w zimne objęcie na początku, potem ruszając by ścisnąć jej wspaniałą,
młodszą córkę. Patrzyłam na nią, coś nie leżało mi w tym. Mogłam
powiedzieć przez jej reakcję, że już o tym wiedziała. Popatrzyłam na
mojego tatę, który opierał swoją głowę na pięści z zamkniętymi oczami.
Pokój wybuchnął w
podekscytowanej paplaninie, wszyscy gratulowali Justinowi i Kayli i
rozmawiali o nienarodzonym dziecku. Justin miał uśmiech przyklejony do
twarzy, ale jego oczy wyglądały jakby był torturowany. Nie chciałam
tego.
Luke wypuścił gwizd. - Cholera, jeszcze raz- ile lat ma Kayla?
- 21. - wymamrotałam i Luke potrząsnął głową.
- Chcesz wyjść na chwilę? - zaproponował. - Wziąć trochę powietrza?
Pokiwałam głową,
podążając za nim do jadalni. Był tam mały balkon na zewnątrz z czarnymi
rozsuwanymi drzwiami więc nie ryzykowaliśmy narzucania się nikomu.
Wyszłam, oddychając ciepłym, nocnym powietrzem. Oparłam się o
balustradę, patrząc na miasto.
- Wszyscy zachowują się
jakby to było normalne. - potrząsnęłam głową, mamrocząc bardziej do
siebie niż do Luke'a. - Ona właśnie ukończyła college i teraz wychodzi
za mąż i będzie miała dziecko. To w ogóle nie jest normalne.
- Większość z tych ludzi
jest z małego miasta. - Luke pochylił się do mnie. - Kayla będzie
wielkim wydarzeniem w następnym tygodniu i uważają to za zaletę.
- Nie mogę się doczekać by ta głupia podróż się skończyła. Po prostu chcę iść do domu, wrócić do mojego życia. - wymamrotałam.
Luke złączył nasze
palce. - Wiesz, że nie dostajesz nawet połowy uznania na jakie
zasługujesz. Mogę myśleć o bilionie rzeczy które Ty masz, a Kayla nie.
Zarumieniłam się. - I co to jest? - uśmiechnęłam się.
Zachichotał. - Po
pierwsze, jesteś inteligentna. Kayla spytała mnie ostatniej nocy jak
wiele państw jest w USA. - zaśmiałam się. - Jesteś współczująca i
pozbawiona egoizmu. Nie starasz się za bardzo i nie obchodzi Cię, co
ludzie myślą o Tobie. I jesteś piękna. - wyszeptał ostatnią część.
Rozpromieniłam się. - Myślałam, że to było bilion rzeczy.
Luke podniósł brew. - Nachalna, co? Jeśli chcesz usłyszeć je wszystkie, mam czas.
Potrząsnęłam głową. -
Dziękuję Ci, Luke. Byłeś jedynym w tej całej podróży kto sprawił, że
czułam się dobrze ze sobą. Jakbym gdzieś należała.
Pochylił się naprzód,
odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy i zakładając mi je za ucho. -
Całowałem Cię tylko raz i od tamtej pory, chcę tylko zrobić to znowu. -
wyszeptał, jego oddech uderzał moją twarz. - Mogę?
Pokiwałam lekko głową, a
on nie marnował więcej czasu pochylając się, przyciskając jego usta do
moich. Zarzuciłam ramiona na jego szyję, moje szpilki dawały mi profit w
wysokości. Nie musiałam pochylać się na palcach tak, jak zazwyczaj to
robiłam. On położył swoje ręce na moich biodrach, przyciągając mnie
bliżej. Ten pocałunek był słodki i nie był za wielki. Był perfekcyjny.
Odsunęłam się i
przygryzłam wargę. - Nie rób tego. - Luke mruknął, całując mnie znowu.
Westchnęłam w zadowoleniu, moje myśli znowu poczuły ulgę. To, w
przeciwieństwie, była najlepsza rzecz jaka przydarzyła mi się na tej
całej, cholernej podróży.
Ale pewne rzeczy były zbyt dobre by być prawdziwe.
Drzwi się otworzyły i
zanim się odwróciłam, wiedziałam kto to był. Luke i ja odsunęliśmy się i
Justin stał w przejściu, telefon w jego dłoni, a jego oczy przerzucały
się ode mnie do Luke'a.
- Przepraszam. - mruknął, zawstydzony.
- Um, nie, jest dobrze. - Luke podrapał się po tyle jego głowy. - Gratulacje, stary. Dziecko, wow. To świetnie.
- Dziękuję. - Justin
kiwnął, potrząsając ręką, którą podał mu Luke. Spojrzał na mnie i szybko
spojrzałam w dal. - Um, czy przeszkadza Wam? Potrzebuję zadzwonić i nie
zrobię tego wewnątrz.
- Nie ma problemu. - Luke kiwnął. - Powinienem i tak pogratulować Kayli. - zniknął w środku, ale ja nie poszłam za nim.
Justin kontynuował patrzenie na mnie, ale tym razem odwzajemniłam spojrzenie, zła. - Zawsze musisz to robić?
Zmarszczył brwi. - Robić co?
- Rujnować wszystko! Nie
mogę mieć jednego momentu cholernego spokoju bez Ciebie lub mojej
pieprzonej siostry przeszkadzających! - warknęłam.
- No cóż, wybacz. Jeśli
potrzebujesz swojej pieprzonej przestrzeni, Kayla nie powinna była Cię
tutaj zapraszać! Naprawdę myślisz, że ktokolwiek tęskniłby za Tobą
gdybyś nie pokazała się na ślubie? - powiedział Justin z twarzą czerwoną
ze złości.
Cofnęłam się, garbiąc
swoje ramiona. Realizacja przecięła twarz Justina gdy wyciągnął do mnie
rękę. - Mia, nie miałem na myśli...
- Nie, Justin. -
odepchnęłam jego rękę. - Po prostu... - westchnęłam, potrząsając moją
głową. Wróciłam do restauracji, upewniając się, że zamknęłam za sobą
drzwi.
kocham <3 czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńRozdział przecudowny! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze tłumaczenie ever *_*
OdpowiedzUsuńB.O.S.K.I.!!!! Czekam na nexta!! ❤️
OdpowiedzUsuńKocham <333 Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie :
Love Online
Świetny i ta akcja na końcu wow !!! Czekam na nn <3333
OdpowiedzUsuńCudowny ^*^ Czekam na kolejny :))
OdpowiedzUsuńI love it!!! Dawaj szybko następny łaska! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńMega (: do kolejnego ((((;
OdpowiedzUsuńKiedy następny? :( kocham!
OdpowiedzUsuńZajebisty :P
OdpowiedzUsuńTo sie porobiło xd Czekam na nn ❤️����
OdpowiedzUsuń