niedziela, 16 sierpnia 2015

Twelve

Miałam całkiem normalny poranek. Słońce mnie obudziło trochę wcześnie, ale byłam w zaskakująco dobrym humorze. Głupie, zakochane ptaszki robiły Bóg wie co, a ja i Andie miałyśmy dom dla siebie. To doprowadziło nas do leżenia na piasku przy wodzie. To był idealny dzień.
Zanim moja mama go zabiła.
Wzięła na siebie pojawienie się przy nas bez powiedzenia czegokolwiek, wielkie okulary przeciwsłoneczne zakrywały jej twarz jak maska. Kiedy wciąż nic nie mówiła, Andie odchrząknęła.
- Co tam, ciociu Joanne? - spytała. Moja mama zdjęła okulary, jakby nie zauważyła, że tu wciąż byłyśmy.
Westchnęła. - Te sprawy z weselem są takie stresujące. Pomyślałam, że byłoby miło gdybym po prostu zrelaksowała się dzisiaj z paniami.
Andie i ja spojrzałyśmy na siebie zanim potrząsnęłam głową, znowu zamykając oczy.
- Nie mogę uwierzyć, że wesele jest za niecały tydzień. - Andie westchnęła.
- Wiem, taa. - odpowiedziałam. - W końcu za tydzień od teraz będę z powrotem w moim własnym łóżku. - dodałam na korzyść mojej mamy. Słyszałam, jak przesunęła się obok mnie, wzdychając głośno.
Gdy słońce zaczęło schodzić w dół na niebie, Andie wróciła do środka. Siedziałam niezręcznie z moją mamą kilka minut zanim ona usiadła, odwracając się do mnie.
- Kayla i ja idziemy dzisiaj na obiad i chciałybyśmy, żebyś do nas dołączyła.
- Czemu? - spytałam ostrożnie.
- Musimy porozmawiać z Tobą o czymś i wolałabym zrobić to tak szybko, jak to możliwe.
- W porządku. - prychnęłam.
Andie śmiała się, kiedy powiedziałam jej, że wychodzę dzisiaj wieczorem. Siedziałyśmy na moim łóżku i ona oglądała jak prostowałam włosy.
- O czym do cholery one mogłyby chcieć z Tobą rozmawiać? - Andie wciąż się śmiała.
- Moja mama chce żebym poszła z nimi, co tylko może oznaczać jedną rzecz. - ostatni raz przejechałam prostownicą po moich włosach. - Chcą czegoś.
- Wow. - zachichotała. - Baw się dobrze.
- Spróbuję z całej siły. - wywróciłam oczami. - Przynajmniej w ten sposób dostanę posiłek za darmo.
Widocznie Kayla musiała jechać oddzielnym samochodem, co zostawiło mnie samą z moją mamą przez 15 minut. Włączyłam radio na krótką chwilę, zanim moja mama zaczęła się irytować, więc je wyłączyłam. Może mogłabym przetrwać jedną noc bez wkurzania jej.
- Hej! - Kayla powiedziała podekscytowana, podnosząc się by nas przywitać, gdy podeszłyśmy do zarezerwowanego stolika. Rezerwacja na Panią Bieber była na górze stołu. To było działanie jakiego Kayla będzie używała od teraz. Zazdrość wstrząsnęła mną. To powinnam być ja.
Moja mama i siostra wdały się w bezsensowną pogawędkę kiedy ja czekałam na kelnera i patrzyłam na menu. Zanim nasze jedzenie przybyło, westchnęłam w irytacji.
- Okej, skończcie przetrzymywać. Czemu tutaj jestem?
Głowa mojej mamy wystrzeliła. Wywróciłam oczami. - Skończ puszczać w niepamięć gówno, mamo. Nigdy nawet nie dałaś mi czasu w dzień zanim nie chciałaś czegoś dla swojej małej księżniczki. - wyrzucałam z siebie słowa. - Czemu tutaj jestem?
Ona i Kayla spojrzały na siebie. Moja mama w końcu otworzyła usta. - Co Kayla zamierza Ci powiedzieć nie może opuścić tego stolika. Wtajemniczamy Cię, ponieważ z jakiegoś powodu Kayla chce, żebyś wiedziała.
Podniosłam brew. Pierwsza rzecz jaka przyszła do moich myśli to była zdrada. Znaczy, co innego ona mogłaby musieć mi powiedzieć. - Okej, więc wyrzuć to z siebie.
Kayla wzięła głęboki oddech. - Nie jestem w ciąży. - powiedziała, unikając mojego wzroku.
Zmrużyłam oczy. - O czym Ty mówisz? Byłam z Tobą u doktora, zrobiłaś 3 testy. Czy to był błąd?
- Nie, to nie to. Nigdy nie byłam w ciąży. To wszystko to była część planu...
- Co? Jakiego planu? - byłam bardziej niż zdezorientowana. - Więc wyszłaś z tym całym spiskiem po co? Tylko dla gówna i śmiechu? Czemu to zrobiłaś, Kayla?
- Od kilku miesięcy czuję, jakbym traciła Justina. Odsuwaliśmy się od siebie dalej i dalej i pomyślałam, że zamierza odwołać ślub. Musiałam coś zrobić, ponieważ nie mogę go stracić, potrzebuję go. - powiedziała Kayla desperacko.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Wtedy odwróciłam się do mamy. - I Ty po prostu na to zezwalasz?
- To był mój pomysł. - odpowiedziała, nie wyglądało jakby czuła się najmniej winna. Właściwie, wyglądała na zadowoloną z siebie.
- Widzicie, to jest dokładnie dlaczego nie chcę mieć nic wspólnego z tą pieprzoną rodziną. Żadnemu z was nawet nie zależy na sobie. Obchodzi was tylko utrzymanie rodzinnego wizerunku. Wszyscy jesteście fałszywi i nie chcę być tego częścią. - powiedziałam, pocierając skronie. - Co planowałaś powiedzieć Justinowi za 9 miesięcy kiedy, oh hej, nie urodziłabyś?
- Poronienie. - Kayla wymamrotała ze wstydem.
- Oh wow, jak wspaniale. - potrząsnęłam głową. - Muszę wam dać znać, nie zamierzam być tego częścią. Odmawiam pomocy w kłamaniu Justinowi dla własnych egoistycznych powodów.
- Mówiłam Ci, że nie powinnyśmy jej w to wciągać. - wyrzuciła mama.
- Proszę, Mia. - Kayla ją zignorowała. - Nawet jeśli nie pomożesz mi tego ukrywać, proszę nie mów niczego. Błagam Cię, proszę.
Westchnęłam. - Nie powiem nikomu. Ale kiedy to wszystko wystrzeli w Twoją twarz, nie przychodź do mnie płacząc.
Odepchnęłam od siebie talerz, chcąc opuścić to miejsce tak szybko jak można. Teraz, byłam po Justina stronie. Serce mnie bolało dla niego, ponieważ teraz utkwił z dziewczyną, której nawet nie kochał, która również go okłamywała. Justin nienawidził ludzi, którzy nie byli bezpośredni i prawdziwi i jeśli Justin się o tym dowie, nie będzie się wachał przed rzuceniem jej.
Ale z jakiegoś powodu wciąż nie chciałam mu powiedzieć.
Nie chciałam być w to wciągana, więc pozwoliłam temu się rozwijać samemu. Kayla mogła sobie z tym poradzić teraz, ale karma do niej wróci i ugryzie ją w tyłek kiedyś w przyszłości.
Czekałam w samochodzie mojej mamy bez nawet mruknięcia słowa do Kayli. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, to że Kayla mogłaby zrobić takie okropne gówno.
Moja mama jechała w ciszy, okazjonalnie wypuszczając westchnienia by dać mi znać, że była nieszczęśliwa. Co w tym nowego?
Westchnęłam do siebie, potrzebując wypuścić coś z piersi. Wjechaliśmy w ulicę Justina i wiedziałam, że jeśli tego nie powiem teraz, nigdy tego nie zrobię. - To jest tak niskie, nawet dla Ciebie. To nigdy tak nie urosło. Ty i ja, byłyśmy tak blisko. Kiedy to wszystko zaczęło się kręcić tylko wokół wizerunku?
Moja mama ugryzła wnętrze swojego policzka. - Nie zamierzam o tym dyskutować.
- Czemu nie miałyśmy cywilizowanej konwersacji od prawie 2 lat? - ugryzłam swoją wargę. - Czemu mnie nienawidzisz, mamo?
- Nie nienawidzę Cię.
- Cóż, zachowujesz się tak. Czemu nie jestem dla Ciebie wystarczająco dobra? - zatrzymałyśmy się na przodzie domu. Złość w moim głosie była oczywista.
- Nie każ mi tego mówić, Mia.
- Powiedz mi, mamo. Jestem dorosła, mogę to udźwignąć. - burknęłam.
- Bo nie jesteś Kaylą. Nie robisz nic dla tej rodziny i nie mamy z Ciebie pożytku. - moja szczęka opadła. - To było to, co chciałaś usłyszeć? Bycie sławną pisarką jest niedorzecznym marzeniem. Ludzie gadają, Mia. Nie chcę, by Twoje klęski miały wpływ na tą rodzinę.
Opanowałam się. - W porządku więc. - wyskoczyłam z samochodu i zatrzasnęłam drzwi. Odwróciłam się do okna. - Unikaj mnie przez resztę podróży. Nie robię niczego dla Ciebie, nie robię niczego dla tej rodziny. Po wtorku, odchodzę na zawsze. Nie spraw bym popełniła błąd i musiała powiedzieć rodzinie Justina o Twojej małej grze.
Odwróciłam się na szpilkach i poszłam na schody. Drzwi były otwarte więc weszłam do środka. Otarłam oczy rękawami swojego swetra, nie zauważając Justina i jego rodziców siedzących w kuchni. Cała trójka zatrzymała się patrząc na mnie.
- Oh, um. - zapauzowałam. - Wybaczcie, państwo Bieber, nie chciałam przeszkadzać. Ja tylko szłam do łóżka. - odwróciłam się by iść na górę.
Justin upuścił talerz z rąk i podszedł do mnie. Weszłam na 3 stopień gdy złapał koniec mojej bluzki. - Co jest nie tak?
Patrzyłam na niego, jego głębokie oczy i prawie się w nich zgubiłam. Jeśli teraz bym wszystko wypuściła, to wszystko by się skończyło przed porankiem. Ale słowa utknęły mi w gardle. - Myślę, że właśnie zrezygnowałam z mojej rodziny. Moja mama wreszcie powiedziała mi to, co chciałam usłyszeć przez te lata i jest mi z tym dobrze.
- Nie wyglądasz dobrze. - zmarszczył brwi.
Wzruszyłam ramionami. - Skończyłam. Poddałam się. We wszystkim. Dobranoc, Justin.

13 komentarzy:

  1. kurde nooo, niech ona mu powie! takich rzeczy nie trzyma się w tajemnicy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaka akcja. Cos czułam ze to fake z ta ciąża, no nic mam nadzieje, ze Justin dowie sie zanim poślubi Kayle. Czekam z niecierpliwoscią na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ❤ Wiedziałam,ze ta ciąża to sciema. Ta rodzina jest popieprzona �� Mam nadzieję, ze niedługo Mia powie Justinowi o tym całym gownie. Matka Mii to suka. Do nastepnego! /nixababy

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział mi się podoba, tłumaczenie też bardzo dobre, tylko przyczepię się do jednego. W dwunastce na przykład piszesz: "Zazdrość wstrząsnęła mną". Oczywiście, wbrew pozorom, to poprawnie gramatyczne zdanie, ale czy nie ładniej brzmi: "wstrząsnęła mną zazdrość"?
    To tylko szczegół, nie bierz tego do siebie c:
    Co do treści, mam nadzieję, że Justin odkryje prawdę przed ślubem. Najlepiej sam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega *-* Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoooo
    tego sie nie spodziewałam
    ale z Kayli suka -,-
    a ta matka
    tez.mi cos
    widać ze rodzina
    niech Justin odwoła ślub z tą suka bo mn coś roztelepie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny (: Czekam na kolejny (:

    OdpowiedzUsuń
  8. B.O.S.K.I. <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest to zdecydowanie jeden z najlepszych blogów jakie kiedykolwiek czytałam! Pokusiłabym się nawet o określenie "NAJLEPSIEJSZY". Uwielbiam główną bohaterkę, ale nienawidzę jej durnej siostrzyczki i jeszcze głupszej matki. I żałuję, że Justin jest jaki jest i nie potrafi zostawić swojej dziewczyny wiedząc, że kocha kogoś innego. Ja rozumiem, dziecko, ale bez przesady, lepiej by było gdyby dziecko od początku wiedziało, że rodzice nie są razem i nigdy nie będą niż wodzić je za nos, a później nagle uderzyć odejściem. Bo wiadomo, że w końcu by się rozstali, skoro Justin jej tak nie kocha jak powinien... Nadal zastanawiam się jak Kayla mogła być aż taka podstępna, chcąc na siłę zatrzymać go przy sobie. I to takim sposobem. Są pewne granice, a ona je zdecydowanie przekroczyła. Nienawidzę jej. Ogólnie to masz ogromny talent i powinnaś go non stop rozwijać! Będę tu wpadać regularnie i czytać kolejne rozdziały, mam nadzieję, że szybko pojawi się następny, bo z podekscytowaniem czekam! Kocham! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Nienawidzę tej Kayle, tylko na kasę leci wraz z jej matka. Rozdział zajebisty!! Czekam na kolejny <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń