Następnego popołudnia
zgodziłam się iść z Justinem załatwić jakieś sprawy. Moja mama i Kayla
były na zewnątrz robiąc Bóg wie co, a ja kompletnie nie byłam tym
zainteresowana. Andie postanowiła siedzieć na plaży cały dzień i się
relaksować.
- Dziękuję za pójście ze mną. - powiedział Justin, wyjeżdżając z podjazdu na drogę.
- Moja przyjemność. - powiedziałam sarkastycznie.
- Więc po pierwsze,
musimy iść do sklepu spożywczego, ponieważ ktoś zjadł całe jedzenie
jakie było w kuchni w ciągu ostatnich 48 godzin. - posłał mi
sarkastyczne spojrzenie.
Wzruszyłam ramionami. -
Jestem gościem i Ty masz dobre jedzenie. Pozwij mnie. Musimy też iść
znaleźć sukienkę dla mnie na wesele. Kayla powiedziała, że mogę wybrać.
- Ale Ty wiesz, że wesele jest za 11 dni, prawda?
- Dlatego Kayla myśli, że już mam sukienkę od 3 tygodni. - wzruszyłam ramionami. - Czego ona nie wie, nie zaboli jej.
Justin się roześmiał. - Dlaczego Cię lubię.
Przestał się nagle
śmiać, a ja zakasłałam, drapiąc się po karku. Zostawmy dla niego
mówienie przed pomyśleniem. Nieco lekki nastrój zmienił się w
niezręczny.
- Um, nie miałem na myśli... właściwie chciałem... sorry. - Justin zacisnął palce na kierownicy, jego oczy twardo przed sobą.
- Nie martw się o to. Nie masz za co przepraszać. - wzruszyłam ramionami, grając z luźnym rąbkiem na mojej koszulce.
Niezręczna cisza przez
następne 10 minut sprawiła, że chciałam wypaść z ruszającego się
pojazdu. Justin puścił radio, wreszcie wyłączając je gdy nie mógł
znaleźć niczego, czego by chciał. Oparłam moją głowę o zagłówek i
zamknęłam oczy.
Nareszcie dotarliśmy do sklepu spożywczego i podążyłam za Justinem do środka, gdy popchnął wózek w dół przejścia.
- Kayla je tylko
organiczne gówno, więc kupuje całe jedzenie z tego zdrowego działu. -
Justin wywrócił oczami a ja zachichotałam. - Weź cokolwiek chcesz do
jedzenia.
- Tak zrobię. -
wymamrotałam, niezwłocznie wrzucając 2 pudełka Fruity Pebbles do wózka.
Potem wskoczyłam do kosza, pozwalając Justinowi popychać mnie przez
sklep.
- Zagrajmy w 20 pytań. - Justin wypalił po kilku minutach.
Podniosłam brew. - Czemu?
- Ponieważ ta niezręczna cisza mnie zabija. Zacznijmy prosto, jak jakie jest Twoje ulubione święto?
- Boże Narodzenie. - westchnęłam. - To jest głupie.
- Ale zabawne. No dawaj, Twoja kolej.
- W porządku... Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia?
- Niedziela, ręce w dół.
- odpowiedział, podążając za moimi dłońmi gdy wrzucałam 4 słoiki
Nutelli. - Naprawdę potrafisz zjeść tyle Nutelli w ciągu następnych 2
tygodni?
- Potrafię zjeść to
wszystko w ciągu następnych 2 dni. I niedziela? To jest najgorszy dzień
tygodnia. To koniec weekendu i następny jest poniedziałek.
- Ale jest football w niedziele. - wskazał Justin.
Strzelaliśmy kolejnymi pytaniami, zatrzymując się na pytaniu 15, żeby Justin mógł zapłacić za całe jedzenie jakie wzięliśmy.
- Więc teraz ta nudna
część. - mruknęłam gdy Justin odpalał samochód. Byłam z jakiegoś powodu
niespokojna z faktem, że Justin również płacił za sukienkę, ale to był
rozkaz Kayli.
- Więc przyznajesz, że się bawiłaś?
- Huh?
Justin się uśmiechnął. - Powiedziałaś, że teraz ta nudna część. To musi oznaczać, że to, co robiliśmy nie było nudne.
- Cokolwiek, Justin. - wywróciłam oczami. - Twoja kolej.
- Teraz szczerze. - zaczął. - Dlaczego tak szybko wyjechałaś do Kanady po zakończeniu?
- Nie mogłam być w małym
mieście dłużej. Chciałam większych rzeczy i wiedziałam co muszę zrobić,
by to dostać. Ale to były 4 lata i nie wygląda na to, że cokolwiek
pójdzie po mojej myśli niebawem. - westchnęłam.
- Nigdy się nawet nie pożegnałaś. - Justin powiedział cicho.
Zaśmiałam się. -
Naprawdę myślisz, że po tym wszystkim, po prostu przyszłabym na łzawe
pożegnanie. Jaki byłby w tym cel? Nie byłam przywiązana do nikogo i
niczego więc było lepiej, że po prostu się wyniosłam.
- Twoja rodzina naprawdę
była załamana gdy wyjechałaś. Kayla była załamana. Wtedy rzadko
dzwoniłaś, nigdy nie odwiedzałaś. To było egoistyczne, Mia.
- Nie mów mi o egoizmie,
Justin. - warknęłam. - Jak cudownie. Mogę wyobrazić sobie te długie,
zimne noce, gdy Kayla mogła płakać w Twoich ramionach przez to, jak
bardzo za mną tęskniła. To takie cholernie piękne.
-Mia...
- I to było tak, że gdy
oderwałam się i starałam się podążać za moimi marzeniami, zostałam
nazwana egoistką? To się nazywa niezależność. Szczerze przepraszam za
nie bycie tchórzem i nie pozwolenie mamusi i tatusiowi kontrolować każdy
mój ruch dla pieniędzy. - usłyszałam jak Justin wziął ostry wdech i
skrzyżowałam ramiona na piersi, wiedząc, że uderzyłam w czuły punkt.
Potrząsnął swoją głową,
ale zdecydował nie odpowiadać. Wreszcie powiedział. - Nie chcę dłużej
grać w tą głupią grę. - Przemyślałam powiedzenie mu by odwiózł mnie do
domu, ale wciąż potrzebowałam sukienki. Pojechaliśmy do sklepu z
sukniami w kompletnej ciszy i byliśmy cicho nawet wchodząc. Facet w
sklepie zaprowadził mnie do kilku sukienek na tyle, zostawiając mnie i
Justina samych.
Zaczęłam gnieść kilka
sukienek, zabierając kilka ze stojaka by je przymierzyć. Justin usiadł
na kanapie naprzeciwko mnie, przeglądając swój telefon. Czułam, że mój
temperament płonął dzisiaj w nastroju do walki.
- Pytanie szesnaste. -
zawołałam, odwracając się. Justin spojrzał w górę, zaskoczony. - Czy
naprawdę chcesz poślubić moją siostrę?
- Słucham? - spytał, udając obrażonego.
- Widzę Cię, kiedy
jesteś wokół niej. Jesteś jakby zestresowany, jakby ona była ciężarem.
To nie tak ludzie patrzą na siebie gdy są zakochani. Powiedziałeś mi
nawet, że chciałeś być szalenie zakochany w kimkolwiek, kogo poślubisz.
Nie wyglądasz na szalenie zakochanego kiedy patrzysz na Kaylę. Po prostu
patrzysz jakby ona doprowadzała Cię do zwykłego szaleństwa. Więc spytam
znowu, czy naprawdę chcesz poślubić moją siostrę?
Justin pozostał cicho, więc dodałam. - Możesz być szczery. Nie jestem kapusiem.
Westchnął i wzruszył
ramionami. - Kocham Kaylę, ale to nie jest wystarczające. Moi rodzice
oczekiwali że ożenię się mając 23 lata i Kayla była łatwym wyborem. -
pokazałam mu by mówił dalej, gdy ja poszłam do przymierzalni. - Ale
nigdy nie kochałem jej jak... - Justin przerwał ale mogłam wypełnić
puste miejsce sama. Nigdy nie kochał jej jak kochał mnie.
Westchnęłam i wzięłam
niepewny oddech. - Czemu jesteś tak chętny do robienia tego, czego chcą
Twoi rodzice? Idąc ścieżką której oni chcą. - Założyłam sukienkę którą
miałam, wychodząc z przymierzalni i patrząc w lustro.
Oczy Justina podążały za
mną, ale odmówiłam patrzenia w nie. - Myślę, że dorastałem w ten
sposób. Zostałem wychowany do sprawienia, by byli dumni. To było jakby
trenowali mnie do zostania moim ojcem. Moja mama jest jak jego prawa
ręka, jest tu by sprawiać, że wygląda dobrze. Oczekiwali, że znajdę
kogoś takiego. To powinnaś była być Ty, chciałem żebyś to była Ty. Ale
nie zamierzałem sprawić byś porzuciła swoją przyszłość. Nie mogłem
poprosić byś zrobiła to dla mnie.
Wreszcie połączyłam
swoje oczy z jego, po prostu patrząc. Wchodziliśmy głęboko, zbyt
głęboko. Ale nareszcie dostawałam odpowiedzi, których chciałam od tylu
lat. - Więc czemu Kayla? Ze wszystkich których mogłeś wybrać by złamać
moje serce, wybrałeś moją młodszą siostrę.
- Nie wiem. - mruknął. -
Nie mogę dać Ci odpowiedzi. To było głupie że, w ogóle złamałem Twoje
serce na pierwszym miejscu. Tyle razy chciałem po prostu zapomnieć o
Kayli i pojechać do Ciebie do Nowego Jorku. Ale wiedziałem, że nigdy nie
wzięłabyś mnie z powrotem. Wtedy nie miałbym ani rodziny, ani Ciebie.
Nie miałbym niczego. I to sprawia, że jestem egoistą.
- Nie mów mi co bym
zrobiła, a czego nie, ponieważ się mylisz. Czy Ty wiesz jak długo
czekałam na Ciebie, albo jak długo czekałam na zwykłe, należne
przeprosiny? Teraz zamierzasz tkwić w małżeństwie w którym nie chcesz
być przez Twoje tchórzostwo.
Justin potarł czoło,
wstając i podchodząc do mnie. - Jesteś przy 19 pytaniu, teraz moja
kolej. Czy kiedykolwiek będziesz umiała mi wybaczyć? - wyszeptał.
- Już Ci powiedziałam,
Justin. Tak, wybaczam Ci. Ale mogłam kłamać przy części o zapominaniu.
Ponieważ 6 lat minęło i ja wciąż z tego nie wyszłam. - powiedziałam,
odsuwając się od niego i wracając do przymierzalni.
Po 2 godzinach, wreszcie
znalazłam suknię. Sklep przetrzyma ją do dnia ślubu i musiałam wrócić
na przymierzanie w następnym tygodniu.
Umierałam z głodu i
Justin zaproponował, że zrobi burgery z grilla gdy wrócimy do domu.
Andie wciąż leżała na plaży, ale teraz była tam z gościem, o którym
Justin powiedział, że mieszka obok, więc nie chciałam jej przeszkadzać.
Pomogłam mu przesunąć stół na taras i usiedliśmy naprzeciwko siebie.
- Kim jesteś? Mam na myśli, wiem kim byłeś. Ale kim jesteś teraz, Justin? - zadałam moje 19 pytanie.
Westchnął. - Dni mijają,
a ja po prostu czuję jakbym tracił siebie. Nawet nie wiem kim jestem,
kim byłem dłużej. Jestem tym, czego każdy oczekuje, nie kim chcę być.
Jestem po prostu produktem moich rodziców i Twojej siostry.
Gdy Justin to
powiedział, szklane drzwi się otworzyły i Kayla z mamą weszły. Odsunęłam
się, Justin posłał mi ostatnie spojrzenie zanim wstał, by się z nią
przywitać.
- Jak minął Ci dzień? - pocałował ją w policzek.
- Okropnie. Nie mogłam
znaleźć przyzwoitych butów i katering odpadł na grilla którego mamy w
piątek, więc musimy znaleźć inne miejsce. Wszystko jest spieprzone
teraz. - zaskomlała Kayla.
- Jestem pewien że są
ludzie którzy nawet nie mają miejsca do spania w nocy, siostro. Nie
wspominając o głodujących dzieciach w krajach trzeciego świata. -
wymamrotałam, żując mojego burgera.
- Cóż, będą głodujący goście w moim domu, siostro, więc to nie jest czas na Twoje żarty. - wywróciła oczami.
Justin się wtrącił. - Jestem pewien, że możemy to naprawić.
- Lepiej to zróbmy. Nieważne, jestem taka głodna. - Kayla przestudiowała stół. - Ew, burgery. Zabierzesz mnie na chińszczyznę?
- Czegokolwiek zechcesz, skarbie. - mruknął Justin. - Oh Mia, nie dokończyliśmy naszej gry.
- W porządku, uh, wygrałeś. Poddaję się. - westchnęłam, odpychając swój talerz.
Dał mi przepraszające
spojrzenie przed podążeniem za swoją ukochaną do środka. Moja mama
poszła za nimi, nie przejmując się nawet zauważeniem mnie.
Westchnęłam, wstając by wytrzeć stół. Sama, zawsze sama.
Cudowny blog, cudownie tłumaczysz, jesteś CUDOWNA! Już kocham ten blog! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń