Justin
Nigdy w życiu nie
położyłbym rąk na kobiecie. Taka myśl nigdy nie przeszła przez mój
umysł, ale teraz Kayla była naprawdę blisko.
- Nie dzisiaj, Kayla. -
burknąłem po jej 5 próbie przekonania mnie do seksu. Była 11:30,
leżeliśmy na łóżku i naprawdę nie byłem w nastroju.
Dlaczego? - jęknęła,
zacieśniając jej uścisk na pasku moich spodni. Słyszałem Mii i Andie
śmiech przez sufit, gdzie pokój Mii był nad nami.
Czułem, jak dziura w
moim żołądku wzrosła i nagle poczułem się chory. - Jestem zmęczony. -
skłamałem. Nie mogłem poślubić tej dziewczyny, nie mógłbym spędzić
każdego dnia do końca mojego życia z nią. Ale było za późno i nie miałem
wyboru. Nie mogłem odwołać wesela bez dobrego powodu, zwłaszcza gdy to
było za mniej niż 2 tygodnie. Nie mogłem zaryzykować wszystkiego, na co
moi rodzice tak ciężko pracowali, by zdobyć dla mnie.
- Zawsze jesteś
zmęczony. Myślę, że to czas, byś wyskoczył z kolejnym wyjaśnieniem. -
powiedziała. - Czy Ty mnie w ogóle jeszcze kochasz? Bo naprawdę ciężko
to okazujesz.
- Przestań być taka dramatyczna. - powiedziałem i nakryłem ramieniem moje oczy.
Kayla westchnęła. - Cokolwiek, dupku.
- Po prostu idź do łóżka, Kayla. - warknąłem, odwracając się od niej.
- Nie wiem czemu w ogóle próbuję pogodzić się z Twoim gównem. - prychnęła, wstając i otwierając szafę.
- Zabawne, właśnie myślałem to samo. - mruknąłem i drzwi od szafy trzasnęły. Koc wylądował na mojej głowie.
- Wyjdź. - powiedziała Kayla, krzyżując ramiona. Zauważyłem, że pokój nad nami był cichy.
- Huh?
- Wyjdź do cholery. Idź spać na kanapie na zewnątrz, nie obchodzi mnie to. - powtórzyła.
Westchnąłem, zrzucając
prześcieradło z mojego ciała. Złapałem koc który został mi rzucony,
podniosłem poduszkę i opuściłem pokój cicho. Poszedłem schodami na dół i
zdecydowałem rozbić obóz na patio. To była przyjemna noc i
potrzebowałem świeżego powietrza.
Przeciągnąłem fotel z
środka tarasu i owinąłem się kocem, układając poduszkę pod moją głową i
patrząc w niebo. Najlepszą częścią na tej plaży było to, że naprawdę
mogłeś zobaczyć gwiazdy w nocy. Jedną z moich ulubionych rzeczy z
dzieciństwa było oglądanie zachodzącego słońca i gwiazd pojawiających
się jedna po drugiej.
Westchnąłem,
dzieciństwo. Brałem wiele rzeczy za pewnik i dorastanie było oczywiście
jedną z nich. Nie chciałem naprawdę się pobierać. To nie było to, że nie
byłem gotowy bo mógłbym być, gdyby to była odpowiednia osoba.
Przetarłem czoło, tak
daleko jak dupkowie zaszli, ja definitywnie pobiłem światowy rekord na
największego. Byłem zaplątany w sieci, z której nie mogłem się wydostać.
Zacząłem zasypiać, owijając koc ciaśniej wokół siebie gdy szum z oceanu utulał mnie do lekkiego snu.
Później zostałem
obudzony przez szklane drzwi przesuwające się za mną. Szybko wstałem i
spojrzałem za siebie, spodziewając się Kayli, która przyszła po mnie.
Zamiast niej to była Mia, w jej dłoniach były dwa kubki.
Rozciągnąłem się. - Hej. - powiedziałem, ochrypłym od snu głosem. - Co jest? Jest późno.
Wzruszyła ramionami,
podając mi ciepły kubek. - Jest trochę po 2 i nie mogłam zasnąć. Zeszłam
na dół by zrobić gorącą czekoladę i pomyślałam, że dołączę do Ciebie.
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
- Oczywiście, że nie. -
słowa wypadły z moich ust i naprawdę mi to nie przeszkadzało. Wziąłem
łyka czekolady i uśmiechnąłem się. - To jest naprawdę dobre, dzięki.
Mia się uśmiechnęła. - Więcej kłopotów w raju? - spytała, siadając na jednym z krzesełek na patio obok mnie.
- Jesteśmy daleko od
raju, zaufaj mi. - wywróciłem oczami. - Nie mogę powiedzieć czy była
Bridezillą czy to po prostu jej normalna osobowość.
- Powiedziałabym, że to
jej normalna osobowość. Znaczy, jest moją siostrą i w ogóle, ale jeśli
nasze rodziny nie byłyby tutaj, nie zachowywałaby się w taki sposób w
stosunku do mnie. Zachowuje się jakbym była jej najlepszą przyjaciółką
czy coś. Nie byłyśmy nigdy tak blisko, więc nie łapię tego.
- Kayla jest obsesyjna
na punkcie obrazu. Chce, by wszyscy myśleli, że wszystko jest idealne.
Nie jest nawet tak szczęśliwa ze mną jak sprawia, że wszyscy myślą. To
jest po prostu bałagan. - mruknąłem.
Zapadliśmy w komfortową
ciszę gdy oglądałem jak Mia patrzy na wodę z lekkim uśmiechem na twarzy.
Uśmiech zniknął i ona westchnęła. - Miałam nadzieję, że taka przerwa
zabije moją pisarską blokadę, ale wciąż nie mogę znaleźć tego, czego
szukam.
- Czego szukasz? - spytałem.
- Pomysłu, inspiracji... czegokolwiek właściwie. - szepnęła, patrząc na mnie. Nasze oczy się spotkały i dałem jej pół-uśmiech.
- Jeśli jest jedna rzecz
którą wiem, to że jesteś niesamowita we wszystkim co robisz i wiem, że
coś przyjdzie do Ciebie. Ludzie jak Ty nie zawodzą, nigdy.
Uśmiech pojawił się na
twarzy Mii i spojrzała w dal nieśmiało. Mój żołądek przewrócił się
ponownie i spojrzałem w dół na mój kubek. Nie wiedziałem czy mógłbym
wypić więcej bez rozchorowania się, więc odłożyłem kubek na kolano.
- To musi być niesamowite, że Twoi rodzice są tak dumni z Ciebie. - wymamrotała, nie patrząc w moje oczy.
- Taa, tak myślę. Jestem pewien, że Twoi rodzice również są. - wzruszyłem ramionami.
Zaśmiała się. - Tak, są
dumni z Kayli. Moja mama zawsze chciała, żebyśmy wyszły za bogatych
mężów i myślę, że ona wygrała. Była dumna ze mnie zanim zdecydowałam się
wyprowadzić, teraz mnie nienawidzi. I mój ojciec jest właściwie
bezużyteczny. Kocham go, ale on po prostu zostaje cicho i podąża
wszędzie za moją mamą. Czuję się, jakbym została wykopana z własnej
rodziny.
Westchnąłem. - Przykro mi. - wymamrotałem, niepewien co powiedzieć.
Kolejny śmiech. - Nieważne, wszyscy robimy to, co musimy w życiu, czy tego chcemy czy nie.
- Tak. - zachichotałem. -
Tak, robimy. - Mia ziewnęła. - Możesz iść do środka jeśli chcesz. Jest
mi w porządku tutaj samemu. - zaoferowałem.
- Próbujesz się mnie pozbyć? - zaśmiała się, poprawiając swoją pozycję na krześle na bardziej komfortową. - Jest w porządku.
Siedzieliśmy w dalszej
ciszy, okazyjnie łapiąc wzrok drugiej osoby i wymieniając sekretne
uśmiechy. To było jakbym nagle zapomniał, że mam obowiązki, mianowicie
wkurzoną dziewczynę obecnie śpiącą na górze. Ale wciąż nie mogłem zmusić
się, by mnie to obchodziło. Nie zamierzałem rujnować tego momentu.
Moje oczy powędrowały do wolnej dłoni Mii i przygryzłem wargę. Co miałem do stracenia?
Mia spojrzała na mnie zabawnie. - Wszystko okej?
Przytaknąłem. - Jest w porządku. - powiedziałem, wyciągając dłoń i splatając nasze palce.
Jasne światło słoneczne
było tym, co mnie obudziło następnego poranka i zasłoniłem oczy próbując
je osłonić. Ktoś kaszlnął za mną.
- Wasza dwójka wygląda
ładnie. - Złośliwy głos Kayli warknął. Wywróciłem oczami, otwierając
usta by coś powiedzieć ale Mia mnie wyprzedziła.
-Och przestań, jesteś
jedyną, która wywaliła Justina z jego własnego pokoju w jego własnym
domu. - odparowała. Byłem zaskoczony widząc, że została na całą noc.
Dzięki Bogu Kayla nie zeszła na dół, gdy trzymaliśmy się za ręce. - Jest
zbyt wcześnie na Twoje gówno.
- Cokolwiek. - Kayla
westchnęła. - Kiedy we dwoje będziecie gotowi by wejść do środka, będę
czekać. - weszła do środka. Wiedziałem, że będzie nas oglądać.
- Dziękuję za przyjście i dotrzymanie mi towarzystwa zeszłej nocy. - powiedziałem.
Mia uśmiechnęła się. - Żaden problem.
- Powiedziałbym, że powinniśmy kiedyś to powtórzyć, ale myślę, że właśnie dostaliśmy się do radaru Kayli. - wywróciłem oczami.
- Cokolwiek. - Mia
zadrwiła, naśladując swoją siostrę. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Przez
śmiech, ona powiedziała. - I Justin? Tak daleko jak moja siostra idzie,
ja Cię nie oceniam. Byłam szczera gdy powiedziałam, że wszyscy robimy
robimy to, co musimy w życiu. Czy kochasz moją siostrę czy nie, to nie
jest moja sprawa i nie powiem nikomu. Spraw, by Twoi rodzice byli dumni,
ponieważ wierz mi, kiedy mówię Ci, że zawodzenie ich nie jest fajne.
Wiem to z pierwszej ręki. - Ściszyła głos do szeptu by Kayla jej nie
usłyszała.
Uśmiechnąłem się. - Dziękuję Ci, Mia. Jesteś... naprawdę niesamowita.
Mia uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Podniosła głowę na głosy jej dziadków podchodzące z środka domu. Wstała, rozciągając się.
- Ostatnia noc to była
zabawa. -powiedziała przed tym jak zniknęła za szklanymi drzwiami,
zostawiając mnie uśmiechającego się do wody przez następne 10 minut.
Świetny
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że bardzo ładnie tłumaczysz. W treści jest sens i można zrozumieć rozdział. Jednak łatwiej by było, gdybyś dodała obserwatorów c; Czekam na next, xxo.
OdpowiedzUsuńJuż po raz kolejny świetnie przetłumaczyłaś:) Mam nadzieję, że Justin będzie z Mią!❤ nie lubię Kayli ��
OdpowiedzUsuńDwa morderstwa, których policja nie potrafi wyjaśnić. Dwie osoby, które chcą rozwiązać zagadkę, pakując się przy tym w niemałe problemy. Było warto?
OdpowiedzUsuńflamesff.blogspot.com
Co ten Justin... Skoro nie kocha Kayli aż tak to czemu sie z nią żeni no? Jebac rodziców Justin! Oni w tej sprawie nie mają nic do powiedzenia.. Miłości się nie wybiera!
OdpowiedzUsuńChce żeby to Mia nazwała się panią Bieber a nie ta sucz Kayla... :/
Buzi
Jejku cudowne tłumaczenie! Zakochałam sie. Rozdział świetny :) Czekam nn ❤️
OdpowiedzUsuńJesteś rewelacyjna! Czytałam parę tłumaczeń i żadne nie przypadło mi do gustu, zawsze było jakieś "ale" i ciężkie do zrozumienia poprzez styl pisania. Twój natomiast blog, Twój sposób pisania sprawił, że czytało się to lekko i przyjemnie. Kocham Cię, tłumacz dalej, jesteś super! <3 (Mam nadzieję, że doczekam się Twojego autorskiego bloga, jestem pewna, że pokochałabym go jak zresztą każdy!)
OdpowiedzUsuń