środa, 22 lipca 2015

Three

- Mia, wstawaj. - po pokoju rozległ się głos. Zignorowałam go, nie chcąc wydostawać się z tego wielkiego, komfortowego łóżka. - Mia, wstawaj! - powiedziała osoba ponownie. Jęknęłam, zwijając się w kłębek.
-Dosyć tego! - rozpoznałam głos mojej matki. Nagle koce zostały ściągnięte ze mnie i zimne powietrze uderzyło w moje gołe nogi. - Nie mamy czasu na Twoje gry, Mia. Twoja siostra ugotowała śniadanie i oczekuję, że będziesz na nogach, po prysznicu, na dole w ciągu następnych 20 minut.
- Dzień dobry Tobie też, mamo. - mruknęłam a ona prychnęła. Odwracając się na swoich szpilkach i hardo opuszczając pokój.
Westchnęłam i wyciągnęłam się z łóżka, myjąc się i starając się wyglądać przyzwoicie, wystarczająco by powstrzymać moją mamę od mówienia czegokolwiek. Złe spojrzenia były właściwie poza moją kontrolą. Założyłam pierwsze lepsze szorty z mojej szuflady i zeszłam schodami na dół. 
Powiedziałam "dzień dobry" do mojej i Justina rodziny, ignorując oczy Justina skanujące moje nogi i moją mamę wywracającą oczami na mój wygląd. Było lato i było gorąco, więc nie zamierzałam umrzeć z gorąca w dżinsach, tylko przez obsesję mojej mamy na punkcie mody.
- Odkąd gotujesz? - spytałam Kayli z brakiem tchu, zgarniając trochę jajecznicy na talerz.
- Nie gotuję. - zachichotała. - Justin wziął to ze sklepu na dole ulicy. Ale wiesz, jaką suką mama potrafi być.
Zadrwiłam. Zabieranie zasług innych ludzi i branie całej uwagi było zawsze jej specjalnością. Poszłyśmy z powrotem do jadalni i zajęłam ostatnie miejsce przy stole, obok Andie i mojej mamy.
- To dużo jedzenia, Mia. - moja mama powiedziała cicho, upewniając się że nikt przy stole nie mógłby usłyszeć.
Ukroiłam kawałek kiełbasy na talerzu. Naprawdę ona zamierzała robić to tutaj? - Tak. Jestem dorosła, mamo. I jestem całkiem pewna, że mogę decydować za siebie ile jedzenia dziennie mogę zjeść.
- Jesteś dorosła ale oczywiście nie zachowujesz się tak. Co ze znalezieniem prawdziwej pracy, zrobieniem czegoś sama.
- Naprawdę robimy to teraz? - uderzyłam głośno widelcem o szklany talerz.
Wszyscy przestali jeść i spojrzeli na nas.
- Nie zawstydzaj siebie. - powiedziała mama, kontynuując jedzenie. Moja twarz stężała gdy podniosłam znów mój widelec, Andie kopnęła mnie pod stołem i wywróciła oczami.
Gdy wszyscy skończyli jeść, Justin zaproponował, że weźmie naszych rodziców na plażę. Moja mama stwierdziła że zostanie, nie wiedziałam z jakich powodów. Teraz muszę znosić jej wrogość cały dzień, ale jeśli ona chciała być dla mnie zimna, zagram w tą samą grę.
Gdy wyszli, Kayla wstała. - Jestem podekscytowana mogąc powiedzieć wam co robimy dzisiaj!
- Nie tak podekscytowana jak my jesteśmy by usłyszeć co robimy dzisiaj! - Andie sparodiowała głos Kayli, klaszcząc w ręce.
Kayla wywróciła oczami żartobliwie. - Idziemy na weselne zakupy!
Andie jęknęła głośno, chowając twarz w dłoniach. Udałam uśmiech. - Weselne zakupy? Znaczy, że musimy oglądać jak przymierzasz garść sukienek ślubnych. Jak dużo właściwie?
- Tak dużo jak trzeba, nim znajdziemy idealną. - zagruchała moja matka, owijając ramiona wokół jej perfekcyjnej córki. Zachichotałam mentalnie.
- Więc bierzcie swoje rzeczy, wychodzimy za 5 minut. - Kayla mrugnęła, znikając na schodach.
Dostaliśmy się do pięknego, sportowego samochodu Kayli, którego ona nazywała wakacyjnym samochodem, kiedy była w Miami. Naprawdę żyła czarującym życiem, prawda?
Sklep weselny był duży i menadżerka, Maggie, upewniła się by przypomnieć nam które gwiazdy pobrały się w zamówione suknie stąd. Była zachwycona by zobaczyć zięcia który miał odziedziczyć największy łańcuch banków w kraju i miał matkę projektantkę.
-Wiesz, że Twoja teściowa użyła wiele projektów z tego sklepu. Mam nadzieję, że znajdziesz coś co Ci się spodoba, pani Handler. - Maggie zachichotała. - Lub powinnam powiedzieć Bieber.
- Jeszcze nie. - Kayla się zaśmiała, to był jej niesławny udawany śmiech.
Maggie uśmiechnęła się, znikając na zapleczu i zostawiając nas same.
-Ugh, nienawidzę sprzedawców. - powiedziała Kayla bez tchu, przeciskając się między sukniami na wieszakach i brzmiąc jak totalna snobka.
- To najgorsza suknia jaką kiedykolwiek widziałam. - powiedziała Andie gdy Kayla przymierzała 20 suknię. Kayla położyła ręce na biodrach.
- Zostaw dla siebie bycie brutalnie szczerą. - Kayla westchnęła, jej stres stawał się oczywisty.
Andie wzruszyła ramionami. - Nazywam to jak to widzę.
Moja mama wstała. - To był długi poranek. Pójdę na ulicę i przyniosę nam kawy. Andie, chciałabyś pójść ze mną?
- Proszę! - Andie wystrzeliła ze swojego siedzenia i ruszyła do sklepu. Mama się zaśmiała, posyłając Kayli buziaka i podążając za Andie.
Kayla podeszła do kanapy i usiadła obok mnie. - Myślisz, że podjęłam dobrą decyzję?
- Co? Kayla, już Ci mówiłam...
- Chcę Twojej szczerej opinii. Żadnego gówna. Bo wiem, że jestem trochę zwariowana. Mam na myśli, wychodzę za faceta który pewnego dnia stanie się tym, czym jest jego ojciec. Pewnego dnia będziemy rodziną, jakiego rodzaju życie będziemy prowadzić?
- Kayla, widziałam wystarczająco Bridezilli* by wiedzieć, że każda panna młoda przez to przechodziła. Patrzysz na wszystkie detale ale pomyśl o całym obrazku. Kochasz Justina? - spytałam.
Kiwnęła głową, mrugając by odgonić łzy które się formowały. - Oczywiście.
Musiałam mówić szybko by zapobiec łzom które chciały zająć miejsce. - Więc nie martw się o przyszłość, skup się na teraźniejszości. On szaleje na Twoim punkcie i jestem pewna że jeśli pogadasz z nim, powie Ci to samo. I nie liczy się to co ja myślę, bo to jest Twoje życie. Jeśli jesteś szczęśliwa, to nie jest nikogo sprawa.
Kayla się uśmiechnęła. - Dziękuję, Mia. - owinęła ramiona wokół mnie.
- Zawsze. - poklepałam jej plecy. Odsunęła się gdy dzwonki sklepowe zadzwoniły, gdy moja mama i Andie wróciły z kawami w dłoniach.
- Jedna dla Ciebie.- podała Kayli kubek i wcisnęła drugi w moją rękę, nie przejmując się upewnianiem się czy złapałam. Gwarantuję, że gdybym rozlała kawę na sukienkę, musiałabym za to zapłacić.
- Więc. - moja mama odwróciła się do nas. - Możemy patrzeć dalej?
Kayla wreszcie znalazła idealną sukienkę po 2 godzinach torturującego szukania. Maggie podbiegła do nas, podlizując się Kayli i mówiąc nam, że możemy wrócić w następnym tygodniu na przymiarki i wtedy odebrać ostateczną sukienkę dzień przed ślubem.
Wróciłyśmy do domu, gdzie Justin, Jeremy i tata grali w football, gdy Pattie leżała na piasku oglądając ich. Gdy usłyszała, że wróciliśmy na taras, podeszła i dołączyła do nas.
Kayla zeszła na plażę i Justin owinął ramiona wokół niej. - Znalazłaś sukienkę, kochanie?
- Tak i jest idealna. - powiedziała Kayla z podnieceniem.
Justin pocałował jej policzek. - Na pewno będziesz wyglądała pięknie.
Kayla rozpromieniła się. - Chodźmy na spacer. - złapała jego ramię zanim mógł odpowiedzieć.
Justin rzucił piłkę do swojego taty. - Jesteście sami, chłopcy. - powiedział, ignorując ich protestujące jęki, by iść na romantyczny spacer po plaży z ukochaną. Wywróciłam oczami, odwracając się do rozmowy między kobietami.
Pattie pytała Andie o jej wyprowadzkę do Californi i Andie z podnieceniem mówiła jej o nowej pracy. Czemu nie mogłam mieć fajnej mamy jak Justin?
Moja uwaga odwracała się ciągle na bok, gdzie Justin i Kayla bawili się w wodzie. On podnosił ją gdy ta piszczała, błagając go by nie wrzucał jej do zimnego oceanu. To sprawiało, że byłam chora.
Wstałam z mojego siedzenia. - To był długi dzień, idę pod prysznic.
- Okay, skarbie. Pamiętaj, że idziemy na obiad dzisiaj. - Pattie przypomniała mi słodko.
Uśmiechnęłam się - Okay.
Poszłam na górę i zamiast iść pod prysznic, usiadłam na krawędzi mojego łóżka i patrzyłam za okno, skupiając się na Justinie i Kayli, którzy obściskiwali się jakby powietrze nie istniało. To nie był fakt, że moja siostra była za młoda by się pobrać. Zależałoby mi mniej, gdyby chodziło tylko o to co robi ze swoim życiem i kiedy. To był fakt, że wychodziła za jedynego faceta, którego kiedykolwiek chciałam i nie mogłam nic z tym zrobić.
Ale musiałam do tego przywyknąć, dla swojego spokoju, nie jej.
Dlatego, że to było dawno i dlaczego miałabym torturować siebie kimś, kto nigdy nawet nie chciał mnie na pierwszym miejscu?


*Bridezilla- reality show, pokazujący kobiety które mają wyjść za mąż. Kobiety są tam łączone z Godzillą, żeby pokazać ich trudy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz