Wszystko zaczęło się
kiedy miałam 17 lat. Justin i ja siedzieliśmy obok siebie na zajęciach
kreatywnego pisania i odkąd on nie radził sobie dobrze w klasie, ja
zaoferowałam mu pomoc w podciągnięciu ocen. Zakochanie się w nim nie
zajęło mi dużo czasu. Był przyjazny, słodki i ekstremalnie atrakcyjny.
Byliśmy dobrymi przyjaciółmi, ale ja chciałam więcej i on to wiedział.
Zachowywał się jakby czuł coś do mnie i byłam przekonana że chciał tego,
czego ja, zanim zaczął spotykać się z Kaylą, która była półtora roku
młodsza. Niedługo potem zostali parą i gdzie to mnie zaprowadziło?
Ale to się dla mnie nie
liczyło, już nie. Myślę, że nigdy tak naprawdę nie dochodzisz do siebie
po swojej pierwszej miłości, chociaż próbujesz. Tak bardzo chciałam go
nienawidzić, ale myślę, że tego też nie potrafiłam zrobić. Nigdy nie
byliśmy niczym więcej niż przyjaciółmi, więc nie mogłam winić go za
zakochanie się w mojej doskonałej siostrze, z którą moja prostota nie
mogła konkurować. Kayla nie wiedziała, że czułam coś do niego i myślę,
że Justin ciężko pracował by utrzymać to w tajemnicy. W ciągu ostatnich 6
lat potrafię policzyć na palcach dziwne konwersacje, które
przeprowadziliśmy. Nic poza tym.
Więc możesz wyobrazić
sobie moje szczęście, kiedy Kayla zdecydowała się poinformować nas, że
wesele będzie miało miejsce na Florydzie. Rodzina Justina miała tysiące i
mogła zafundować podróż wszystkim, wliczając mnie. To mi pasowało,
ponieważ nie za bardzo miałam pieniądze, ale też było przeciwko mnie, bo
nie lubiłam być zależna ludziom za coś. Mieli również dom w którym
Justin i Kayla mieszkali czasem, więc Justin byłby szczęśliwy mogąc
odebrać mnie z lotniska i pozwolić zostać w tym domu.
Po prostu cholernie świetnie.
Stałam na zewnątrz
lotniska, sprawdzając mój telefon po raz 10. Justin wiedział o której
mój samolot wylądował i wciąż go nie było. Czekałam prawie godzinę,
myśląc nad zamówieniem taksówki. Ale nie miałam pojęcia, gdzie jechałam.
Wreszcie luksusowy
samochód zatrzymał się przede mną, kierowca miał baseballową czapkę i
okulary przeciwsłoneczne. Wyskoczył z samochodu i podszedł do mnie.
- Hej. - powiedział Justin, ogarniając mnie jednym ramieniem w uścisku, którego nie odwzajemniłam. - Jak się masz?
- W porządku. - otworzył
bagażnik i wrzucił moją torbę do środka, wracając na miejsce, ignorując
potrzebę otworzenia drzwi dla mnie. Justin usiadł za kierownicą,
wyjeżdżając z parkingu na najwyższych obrotach. Oparłam głowę o
siedzenie, zamykając oczy.
- Latanie jest suką, huh? - Justin spróbował małej rozmowy.
-Ta, jest. -
westchnęłam, mając nadzieję że dom jest blisko, więc mogłabym pójść
spać. Po paru minutach nie mogłam już znieść ciszy. - Więc, czemu Miami?
- Hmm?
- Czemu żenisz się w Miami ze wszystkich miejsc? - spytałam znowu.
- Cóż, tutaj jest świetnie. I mamy dom przy plaży, więc pomyśleliśmy, dlaczego nie? Nasze rodziny kochają to miejsce.
Zachichotałam. - Wow.
- Co? - Justin zachichotał w odpowiedzi.
- Musi być fajnie mieć tyle pieniędzy. - powiedziałam, wiedząc jak niemiło brzmiałam.
- Tak sądzę. Rzeczy nie idą dobrze w Nowym Jorku?
-Ta, życie nie jest
takie proste dla wszystkich z nas. - odwróciłam się by spojrzeć za okno.
- Ale nie poddaję się. Nie będę dawać mojej rodzinie satysfakcji z
widzenia mnie nawalającą.
Justin nie powiedział nic więcej do końca jazdy.
To było prawdopodobnie najwięcej ile powiedzieliśmy do siebie od lat i ja wiem, że on nie chciał tego przedłużać.
- Myślę, że nasi rodzice są w domu. Nie ma dla nich pokoju, więc oni będą w hotelu przez najbliższe dwa tygodnie.
Pokiwałam głową,
przynajmniej nie będę musiała znosić zimnego nastawienia mojej mamy
24/7. Kiedy dostaliśmy się do domu, gapiłam się na to, jak wielki był.
Dom na plaży był moim marzeniem, miał kolejną rzecz którą chciałam.
Znowu, pominęłam ofertę Justina do otwarcia dla mnie drzwi i weszłam
sama.
Weszliśmy do środka i
podążyliśmy za głosami wszystkich na taras. Jedyne podwórko jakie miał
ten dom było na plaży, która była dzielona z sąsiadami. Powiedzieć, że
to było piękne, byłoby nieporozumieniem.
Nasi rodzice, dziadkowie
i kuzyni siedzieli na tarasie z Kaylą. Kayla zamknęła się, przyciągając
mnie do łamiącego kości uścisku.
-Tak się cieszę, że tu
jesteś. - odwzajemniłam uścisk, zaskoczona tym, co mogło przynieść jej
nagłą potrzebę zbliżenia się. Część mnie chciała być bliżej, ponieważ
wiedziałam, że pod koniec dnia, ona była jedyną, której wciąż zależało.
-Dziękuję za to, że
pozwoliliście mi tutaj zostać. - odsunęłam się trochę i odwróciłam się
tak, żeby nie widzieć jak ucieka w ramiona Justina.
Przytuliłam mojego tatę i odwróciłam się do mojej mamy, która była jedyną, która nie wstała. - Cześć, mamo.
Skrzyżowała swoje
ramiona. - Cześć, Mia. - powiedziała tonem jakim jakby zwracała się do
jednego z klientów w swojej pracy, a nie swojej córki.
Odchrząknęłam i
odsunęłam się by przytulić swoją babcię i moją kuzynkę Andie. Ona była
tylko 2 lata starsza ode mnie i była jak moja najlepsza przyjaciółka gdy
dorastałyśmy. Zostawała w tym domu również i miała zostać kolejną
druhną Kayli, więc miałam poczucie, że ona będzie jedyną, która będzie
trzymała mnie przy zdrowych zmysłach na tej wycieczce.
- Twoja mama jest suką. - Andie wyszeptała mi na ucho, tak żeby nikt nie mógł tego usłyszeć i ja zachichotałam.
Uprzejmie przywitałam rodziców Justina, którzy zawsze byli bardzo mili dla mnie i zostałam przedstawiona jego dziadkom.
- Właśnie mówiłam im, że
nasza rodzina i przyjaciele zostają w hotelu, blisko.... - Kayla
zaczęła trajkotać o tym, że wesele jest za dwa tygodnie od soboty oraz o
przymiarkach sukni i o całym gównie, które mnie nie obchodziło.
Niedługo po tym jak zaczęła, ja kompletnie odpłynęłam, patrząc się na
krystalicznie niebieską wodę.
- Mia! - zostałam
wyrwana z transu by usłyszeć moją mamę wołającą moje imię. Spojrzałam na
nią. - Twoja siostra mówi a Ty jej nawet nie słuchasz. To niemiłe.
Kayla przewróciła oczami. - To nic wielkiego, mamo. Nieważne, tak jak mówiłam...
Niedługo potem nasze
rodziny wyszły, zostawiając naszą czwórkę samą. Andie i ja poszłyśmy się
rozpakować do dwóch gościnnych pokoi, podczas gdy Justin i Kayla poszli
po obiad dla nas. Nasze pokoje były naprzeciwko siebie i Andie rzuciła
się na moje łóżko.
-Jeśli potrzebujesz kogoś do uderzenia Twojej mamy, jestem Twoja. - powiedziała, kładąc się na moje poduszki.
Zaśmiałam się. - Uwierz mi, ten dzień niedługo nadejdzie. - złożyłam parę dżinsów i włożyłam je do szuflady.
-Więc, Justin żeni się z Twoją młodszą siostrą... - Andie była jedyną która znała całą moją historię z Justinem.
Wszystko co powiedziałam to "wiem".
-Chcesz o tym pogadać? -
Andie spytała. - Albo lepiej, mogę uderzyć Justina dla Ciebie. On jest
za miękki by uderzyć dziewczynę i...
- Nie, Andie. -
zaśmiałam się ponownie. Ona może być twarda i straszna, kiedy chce i
byłam podekscytowana ujrzeniem jej w sukience druhny, ona nie nosiła
żadnych oficjalnych ubrań jak to odkąd miałyśmy po 10 lat. - Co się
stało, już się stało. Oni się pobierają i muszę się z tym pogodzić. Nie
mogę być uwięziona w jakimś długim związku, którego nawet nie było gdy
byliśmy dziećmi. Mam do czynienia z dużo ważniejszymi rzeczami.
- Jak idzie pisanie?
Jęknęłam. - Czasem myślę
nad poddaniem się i powrotem do domu, ale naprawdę czuję że muszę
udowodnić coś wszystkim. Zwłaszcza mojej mamie. Nie mogę żyć gdzieś,
gdzie wiem, że nie jestem chciana.
- Rzeczy pójdą lepiej z czasem. Wszystko wyjdzie.
- Mam nadzieję. - mruknęłam.
Justin i Kayla wrócili z
chińszczyzną. Wszyscy siedzieliśmy znów na tarasie, i przez cały czas
Andie i ja wymieniałyśmy zdegustowane spojrzenia gdy Justin i Kayla
karmili siebie nawzajem, grając rażąco zakochanych..
- To dobrze, że nasze
pokoje są na oddzielnych piętrach. - Kayla powiedziała do nas
chichocząc. Andie donośnie zachichotała, a ja opuściłam mój widelec.
- Myślę, że skończyłam. -
odepchnęłam swoje krzesło od stołu. Była zaledwie 8 ale nie zamierzałam
tu tkwić. - Jestem padnięta więc myślę, że pójdę do łóżka. Dziękuję za
jedzenie, dobrej nocy... Tak sądzę.
Z tym, odłożyłam swój talerz do kuchni i weszłam schodami, Andie podążała blisko za mną.
- Tak jak powiedziałam
wcześniej, jeśli potrzebujesz mnie do uderzenia kogoś, zrobię to. -
Andie powiedziała do mnie gdy przygotowywałam się do łóżka. - Zaryzykuję
zostanie nie zaproszoną na wesele jeśli to zależy od bronienia mojej
małej kuzynki. I nie będę musiała zakładać sukienki, więc to jest
podwójnie wygrana sytuacja.
Potrząsnęłam swoją
głową, uśmiechając się. Zostawiam mojej kuzynce rozweselanie mnie.
Powiedziałyśmy sobie "dobranoc" i położyłam się na moim dużym, wygodnym
łóżku, zwracając głowę w kierunku okna.
Patrzyłam jak słońce
powoli opada, modląc się by ta podróż minęła szybko. Zaczynałam
pamiętać, dlaczego odsunęłam się od mojej rodziny na tak długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz