środa, 26 sierpnia 2015

Fourteen

Mieszałam słomką w moim drinku z roztargnieniem, Luke siedział naprzeciw mnie opowiadając o czymś, czego już od jakiegoś czasu nie słuchałam. Byliśmy na drinku i ja już piłam trzeci. Było tyle w mojej głowie i nie chciałam się na niczym teraz koncentrować.
Zauważyłam, że Luke przestał mówić i patrzył na mnie, ze śladem zranienia na twarzy. - Nie słuchasz, prawda?
Westchnęłam. - Przepraszam, Luke. - powiedziałam, czując się okropnie.
- Wszystko okej? Trochę odpłynęłaś.
- Chodzi o wiele rzeczy. - potrząsnęłam głową. Ślub był za mniej niż 48 godzin i w miarę gdy to się przybliżało, moje napięcie wzrastało. Wciąż miałam tą głupią próbę obiadu jutro w nocy, o co musiałam się martwić. Przede wszystkim, Justin wysłał mi tej nocy wiadomość, przez którą płakałam do 4 w nocy.
Luke zmarszczył brwi. - Myślę, że wiem o co chodzi.
- O czym Ty mówisz?
- Mam na myśli, zrozumiałem to kilka dni temu. Jesteś zawsze bardziej spięta kiedy widzisz Justina i Kaylę razem. On w zasadzie mnie nienawidzi i sprawia, że to jest oczywiste, zawsze, gdy jesteśmy razem. - Moje oczy się rozszerzyły, miałam ochotę się bronić. - Znaczy się, Kayla powiedziała mi, że Ty i Justin znaliście się z liceum. Z Twojej klasy kreatywnego pisania.
- Więc? - wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Więc? Justin był tym chłopakiem, prawda? Ten jeden, dla którego zawsze mnie odrzucałaś? - Luke patrzył na mnie, ale nie był zły. To nie była nawet zazdrość. To było bardziej jak... troska. Mix z małą dawką zranienia.
Żułam swoją dolną wargę przez chwilę, patrząc prosto w jego oczy. Musiałam poprawnie ująć to w słowa, ponieważ z łatwością mogło to zabrzmieć gorzej, niż było. Już straciłam Justina i nie chciałam rujnować potencjalnej przyszłości, którą miałam siedzącą przede mną.
Również nie chciałam się załamać na środku baru przed moim aktualnym nieoficjalnym-ale-niedługo-ex-chłopakiem.
- Justin i ja byliśmy "czymś" ale to nigdy nie było prawdziwe. To będzie brzmiało dość ckliwie, ale naprawdę nie chciałam nikogo poza nim. To dlatego zawsze Cię odrzucałam. Ja... wierz mi, kiedy mówię, że wszystko jest skończone. Całkiem skończone. Ruszyłam dalej i najwyraźniej on również. - powiedziałam pewnie.
Luke zrujnował moją pewność kiedy powiedział. - Kłamiesz. Oboje kłamiecie. Nie jestem głupi. To było oczywiste od pierwszej nocy na imprezie. Nie przeoczyłem wyglądu twarzy Justina kiedy Cię przytuliłem. I nigdy nie przeoczyłem wyrazu Twojej twarzy zawsze, gdy na niego patrzysz. Jakby był Bogiem czy czymś.
- Nie patrzę na niego jak...
- Oh, oszczędź mi bzdur. - Luke warknął. - Jeśli oboje czujecie to do siebie nawzajem, czemu nie jesteście razem? - dodał delikatnie.
Odetchnęłam wolno przez nos, niepewna co powiedzieć. - Nigdy nie chciałam Cię zranić. Naprawdę chciałam, żeby to wypaliło, ale to jest takie trudne, gdy tutaj jest Justin. Ale po wtorku, nie będę musiała go więcej widzieć i wtedy możemy się skupić na...
- Mia. - To było wszystko co wyszło z ust Luke'a. I nawet z tym jednym słowem, wiedziałam.
- Tak bardzo przepraszam. - szepnęłam.
- Jesteś piękna i utalentowana. Inteligentna i pozbawiona egoizmu. To wszystko kwalifikuje Cię do idealnej dziewczyny. I Justin jest idiotą, skoro pozwala temu przemknąć. - Usta Luke'a rozciągnęły się w pół-uśmiechu. - Więc powiem Ci, co się teraz wydarzy. Wrócisz do domu i pójdziesz do Justina. Ponieważ oboje wiemy, że wolałabyś być tam bardziej, niż gdziekolwiek indziej. Nie martw się o mnie, po prostu wezwę taksówkę.
Patrzyłam na Luke'a przez chwilę, otwierając się przed nim. Ale już wiedziałam, jaki był mój wybór. Rzuciłam kilka banknotów na stolik, wystarczająco, by pokryć drinki i taksówkę. Wtedy ruszyłam przed siebie, składając długi pocałunek na policzku Luke'a.
- Dziękuję Ci bardzo. - szepnęłam zanim ruszyłam do wyjścia z baru. Byłam wystarczająco stabilna by jechać, tak długo, jak nie złapie mnie policja.
Wjechałam na podjazd Justina, wzdychając w uldze gdy zabrakło jednego samochodu. Kayla mówiła jakieś bzdury o tym, że chciałaby spędzić jej ostatnie dni jako singielka sama i że to przynosiło pecha, widząc pannę młodą przed ślubem i bla bla bla.
Przyśpieszyłam na ganku kroki i oczywiście frontowe drzwi były otwarte. Justin naprawdę musiał przestać to robić.
Siedział w rogu kuchni z laptopem gdy weszłam. Jego głowa wystrzeliła w górę z zaskoczeniem, kiedy usłyszał moje kroki. Uniósł brew, a ja przygryzłam wargę.
- Cześć... - powiedziałam, machając niezręcznie. To był duży błąd, mogłam to poczuć. Ale nie zamierzałam teraz się odwracać.
- Co tutaj robisz? - westchnął zmęczony. - Myślałem, że jesteś na randce ze swoim chłopakiem.
- Byłam, ale, uh, właściwie zerwaliśmy.
To przyciągnęło zainteresowanie Justina. Jego usta się skrzywiły ale mogłam zobaczyć radość ukrytą w jego oczach. - Przykro mi to słyszeć. Czemu?
- On po prostu... nie był tym czego szukałam.
Usta Justina drgnęły. Zamknął swój komputer, przekręcił się na stołku, jego nogi się rozchyliły. Pochylił się, pozwalając swoim rękom zwisać pomiędzy jego nogami odzianymi w basketball'owe szorty. Jego oczy znowu spotkały moje.
- Bardzo źle. Mogę sobie wyobrazić, że Twoje standardy są całkiem wysokie. - nie ukrywał uśmiechu tym razem, jakby uznał to za zabawne.
- Oczywiście. - odparłam, pochylając się nad blatem. Justin pochylił się też, więc teraz byliśmy centymetry od siebie.
- Wciąż jestem na Ciebie zła. - wyszeptałam. Twarz Justina skrzywiła się w niewiedzy i ja westchnęłam. - Czy "nikt by za Tobą nie tęsknił" coś Ci przypomina?
Justin potrząsnął głową, podskakując ze stołka. - Naprawdę nie miałem tego na myśli. Przepraszam. Właściwie, ja bym za Tobą tęsknił. Bardzo.
- Hmm. - burknęłam w odpowiedzi.
Justin i ja zbliżaliśmy się do siebie, kiedy byliśmy już zderzyliśmy się klatkami. Bolesny wyraz na jego twarzy powiedział mi, że myślał, iż to był zły pomysł- tak jak ja. Ale żadne z nas nie chciało tego zatrzymać.
- Kayla wyszła? - szepnęłam, otrzymując skinięcie w zamian. - Andie?
- Śpi. - Justin mruknął.
- Hmph. - Usta Justina dotknęły lekko moich. Odsunął się, jego oczy były rozszerzone, zanim pochylił się znów. Jego nos uderzył w mój.
- Jeszcze jedna noc. - błagał, jego ręce wędrowały do brzegu mojej koszulki. - Proszę.
Moja klatka się napięła. - Jeszcze jedna noc. - przytaknęłam, pozwalając Justinowi zanieść mnie na górę. Otworzył drzwi w przypadkowym pokoju dla gości i wylądowaliśmy ciężko na łóżku, oboje desperacko próbowaliśmy pozbyć się swoich ubrań.
Justin zaczął pracować nad moją szyją. - Będziemy tego żałować rano. - mruknął, podnosząc głowę by spojrzeć na mnie.
Wzruszyłam ramionami. - Nie obchodzi mnie to. - I to było całe pozwolenie, jakiego potrzebował.

11 komentarzy:

  1. Jejku jak mi szkoda Luka. Niezła drama sie zdobi z tej ich nocy razem. Pewnie teraz ona zajdzie w ciąże z nim tylko, ze prawdziwa lol. Rozdział świetny! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudeńko ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. no kuźwa tyle na to czekałam! niech wyjebie tą Kayle, bo ona mu w życiu niepotrzebna, a uczucia Justina i Mii z czasów licealnych widać, że nie minęły (:

    OdpowiedzUsuń
  4. cholera cholera cholera .... przyznam się szczerze że ani raz jeszcze nie skomentowałam tego bloga, ale dziś postanowiłam to zmienić :> nie wiem jak zacząć.... cholera no jak uwielbiam te tłumaczenia. BLOG ma w sobie smutek, radość i te wszystkie "zakazane rzeczy", które tworzą idealną całość!!!
    PS dobrze tłumaczysz, świetnie się to czyta i na prawdę ciesze się że to tłumaczysz :P

    KK xoxo
    :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaj szybko nowy rozdzial bo nie wytrzymam !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. B.O.S.K.I. ❤️ Błagam dodaj następny. Kocham ❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze tłumaczenie ever :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny? :))

    OdpowiedzUsuń